Rozmawiam z moim dermatologiem o zbliżających się badaniach klinicznych nad lekiem, który miałby szansę mi pomóc*.
- Wie pani co, pewność że się na nie dostanę miałabym chyba tylko przy erytrodermii**, a na pewno znacznym pogorszeniu.
- Noo, pani Aniu, u pani nie trzeba byłoby wiele. Wystarczyłoby odstawić leki antyhistaminowe na kilka dni. Oczywiście nic nie sugeruję, to musi być pani wybór, ale jeżeli jest duża szansa na dostanie leku...
*byłabym królikiem doświadczalnym, któremu raz w tygodniu wstrzykiwano by dawkę leku; jest to druga seria tych badań i moja znajoma - również atopiczka (pozdrawiam!), która wzięła udział w pierwszej edycji prawie dwa lata temu, spokój jako-taki ma do dziś
**uogólnione zajęcie skóry przez chorobę, przejawiające się zaczerwienieniem i złuszczaniem na ponad 90% powierzchni skóry.
Trzy dni później stwierdzam, że nie muszę się martwić odstawianiem leków, bo zsypało mnie jak jasna cholera. Zgięcie rąk w łokciach, a co za tym idzie: związanie sobie rano włosów na przykład, jest sporym sukcesem. Wyglądam jakbym chciała popływać z delfinami, a zamiast tychże wrzucono mi do wody piranie. Albo jakby przeciągnięto mnie po żwirze na dystansie dziesięciu kilometrów. Nawet do mycia włosów używam gumowych rękawiczek, bo między palcami skórę mam rozoraną do mięsa. Wejście pod prysznic to spora trauma. Wychodzenie z domu też. Pociesza mnie myśl, że w takim stanie załapię się tam na pewno.
Dzisiaj, w dzień kiedy jadę do kliniki, budzę się i zdejmuję z łokci bandaże. Dziwne - nie stawiają oporu, nie przyklejają się do ran. Bo ran nie ma. Skóra w zgięciach nadal czerwona, ale już nie tak bardzo. Plamy z szyi zniknęły bez śladu, na dłoniach ledwo widać że coś się tam działo. Nie wiadomo: cieszyć się, czy wkurwić? Ręce ciągle noszą znamiona podobieństwa do mięsa mielonego na tyle, żeby chować je pod rękawami. Pytanie czy wystarczająco, żeby lekarz który nie takie przypadki już widział, stwierdził że to właśnie na mnie można zmarnować jedno miejsce zafundowane przez sponsora.
**uogólnione zajęcie skóry przez chorobę, przejawiające się zaczerwienieniem i złuszczaniem na ponad 90% powierzchni skóry.
Moim soundtrackiem życia jest ostatnio 'Jezus Maria Peszek'. Guess why.
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńmożna można.
OdpowiedzUsuńNo trzymam moje zdrowe kciukory. I atopowe synia też!
OdpowiedzUsuńJak czytam Twoje posty to jakbym widziała siebie...
OdpowiedzUsuń25 lat jeździłam i szukałam lekarzy ktorzy potrafili by sie uporac z moja atopia....
Poszukiwania opłaciły się bo od blisko roku nie łykam zadnych tabletek.
Jestem na scislej bezglutenowej diecie, nie pije mleka krowiego, regularnie cwicze :)
Jesli pojawia sie jakis problem na twarzy ( co zdarza sie jyz coraz rzadziej) kontaktuje sie z moim lekarzem i zazywam same srodki homeopatyczne.
Podstawa jest gruntowne oczyszczenie organizmu z toksyn co trwalo u mnie pol roku :)
Zycze aby i Tobie sie udało pozbyc tej choroby bo wbrew temu co mowia lekarze nie jest to choroba nieuleczalna i na cale zycie.
Trzymam kciuki i pozdrawiam.
Też zamierzam wziąć się za oczyszczanie organizmu, ale trochę się boję takich akcji ze względu na przeszłość związaną z zaburzeniami odżywiania. W homeopatię niestety nie wierzę, uważam że to kwestia podejścia. Za dzieciaka zostałam tym wyleczona, bo nie znałam dyskusji 'za' i 'przeciw'. Rok temu wydałam sporo kasy na homeopatyczne leczenie u jednego z lepszych podobno w tej dziedzinie lekarzy, byłam na ścisłej diecie... i nic. Ale jeśli Tobie pomaga, to bardzo dobrze :)
Usuńtrzymam kciuki, żeby się udało :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!!!
OdpowiedzUsuńKciuki pomogły, dziękuję! Jestem już w systemie i teraz dobrze by było znaleźć się wśród pięciu na sześć osób, które dostaną lek a nie placebo. I żeby pomogło :)
OdpowiedzUsuńHa! Wiedziałam :) odstawiłam pseudo gusła pt. "nie no, kurwa, udać się musi. Wszechświecie nie daj dupy". Teraz trzymam kciuki żeby przyniosło dobre efekty :D
UsuńCieszę się, że się udało (:
OdpowiedzUsuńDobrze że się udało! Trzymam kciuki za ciebie:)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy mają ludzkie podejście... byłoby super, gdybyś się załapała. Aż przykro wyobrażać sobie, co musisz przeżywać.
OdpowiedzUsuńPóki co stwierdzam, że całkiem ludzkie. To prywatna klinika jest, człowiek wchodzi czując się jak lump a wodę w kryształowej szklance i tak podadzą :D
UsuńYatta! Trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńA nawet jeżeli życie Cię nie lubi, to my Cię kochamy - nie zapominaj ♥
:3
Usuń