Moje testowanie HexxBOXa powoli dobiega końca, a ostatni otrzymany produkt z serii Emoleum Flos-Leku dobija dna. Najwyższa więc pora, żeby rozliczyć się z obietnic producenta dotyczących kremu nawilżającego do skóry suchej, bardzo suchej i atopowej.
Jeśli
75 ml kremu zamknięto w dość niskiej i pękatej tubce, która dzięki swym gabarytom wydaje się taka... symaptyczna. Łatwiej upchnąć ją do kosmetyczki, a dzięki lekko matowemu wykończeniu plastiku, pewniej leży w dłoni. Opakowanie zupełnie nie stawia oporu kiedy chcemy je przeciąć - co bardzo polecam, bo produktu w środku możemy znaleźć jeszcze sporo, kiedy standardowym sposobem już nic nie chce się wydostać.
Bardzo długo wydawało mi się, że tylko gęste smarowidła otulające moją skórę są dla niej wskazane. Okazuje się, że niekoniecznie! Krem Flos-Leku jest rzadki, łatwo wydobywa się z tubki i szybko wchłania. Przy odrobinie nieuwagi można pozbyć się go z palców na rzecz lustra czy umywalki. Polubiłam go za lekkość i orzeźwienie, jakie funduje rano mojej twarzy. Świetnie współpracuje z podkładami (używam zamiennie kilku burżujów i Colorstaya).

Początkowo po aplikacji odczuwałam lekkie pieczenie ze względu na zawartość mocznika (o czym z resztą zostaje uprzedzony każdy, kto przeczyta informacje o substancjach czynnych), jednak jak się okazało, jest to składnik który na dłuższą metę dobrze mi służy. Wszelkie niepożądane reakcje ustąpiły bardzo szybko. Już trzeciego dnia stosowania skóra stała się ukojona i przyzwoicie nawilżona, a przesuszone okolice ust [uwaga, uwaga...] przestały dawać mi się we znaki! Proszę państwa, mamy tutaj do czynienia z naprawdę dobrym zawodnikiem.
Ciężko mi napisać więcej o reakcji mojej twarzy (niesamowicie pozytywnej z resztą) na ten produkt, bez przepisywania treści z kartonika. Dzięki regularnemu smarowaniu (rano i wieczorem), pozbyłam się zaczerwienień i suchych placków na rzecz miłej w dotyku, miękkiej i odczuwalnie nawilżonej powierzchni facjaty. Nawilżenie to nie znikało, kiedy wieczorem pomijałam aplikację na rzecz złuszczającego kremu z kwasem migdałowym. Co tu dużo mówić - jest to krem, w którym naprawdę wszystkie obietnice producenta są spełnione. Trochę pluję sobie w brodę, że mam jeszcze nieruszone zapasy mazideł do twarzy, których działanie znam i wiem, że nie jest tak rewelacyjne. Owszem, wydawały się być w porządku, ale właśnie - tylko w porządku. Okazuje się, że da się zrobić coś jeszcze lepszego.
Zapomniałabym! Na koniec jeszcze skład.
Całą serię Emoleum uważam za udaną i godną uwagi. Balsam do ciała nie jest jakimś wielkim 'wow', ale to produkt całkiem przyzwoity. Olejek do mycia już za kilka dni ponownie zagości na mojej półce. Krem? No cóż, same widzicie. Mam nadzieję, że nie znudzi się mojej twarzy.
Chętnie sprawdzę na własną rękę, jak sprawują się pozostałe produkty spod szyldu Emoleum. HexxBox zdecydowanie rozbudził moją ciekawość, chcę więcej!
![]() |
1001pasji.com |