Dzień dobry. Jest niedziela, dzień po szalonej sobocie bardzo leniwy. Wczoraj znowu odwiedziłam pogotowie w trybie emergency, co było nieco stresujące, bo wiedziałam że za kilka godzin jestem gospodynią imprezy. Na szczęście zastrzyki dały radę, opuchlizna z twarzy ustąpiła, spotkanie towarzyskie (ekh, ekh) się udało, a ja utwierdziłam się w przekonaniu że pracuję z rewelacyjnymi ludźmi. Miło jest z takimi pracować, równie miło jest też słuchać komplementów na swój temat, szczególnie jeśli o osobowość chodzi. Chociaż nad talią też pracuję, to mimo wszystko mózgi mają u mnie przewagę. Tak. To był pozytywny dzień. Ale ja nie o tym chciałam.
Moje testowanie HexxBOXa powoli dobiega końca, a ostatni otrzymany produkt z serii Emoleum Flos-Leku dobija dna. Najwyższa więc pora, żeby rozliczyć się z obietnic producenta dotyczących kremu nawilżającego do skóry suchej, bardzo suchej i atopowej.
Jeśli
75 ml kremu zamknięto w dość niskiej i pękatej tubce, która dzięki swym gabarytom wydaje się taka... symaptyczna. Łatwiej upchnąć ją do kosmetyczki, a dzięki lekko matowemu wykończeniu plastiku, pewniej leży w dłoni. Opakowanie zupełnie nie stawia oporu kiedy chcemy je przeciąć - co bardzo polecam, bo produktu w środku możemy znaleźć jeszcze sporo, kiedy standardowym sposobem już nic nie chce się wydostać.
Bardzo długo wydawało mi się, że tylko gęste smarowidła otulające moją skórę są dla niej wskazane. Okazuje się, że niekoniecznie! Krem Flos-Leku jest rzadki, łatwo wydobywa się z tubki i szybko wchłania. Przy odrobinie nieuwagi można pozbyć się go z palców na rzecz lustra czy umywalki. Polubiłam go za lekkość i orzeźwienie, jakie funduje rano mojej twarzy. Świetnie współpracuje z podkładami (używam zamiennie kilku burżujów i Colorstaya).
Przejdźmy jednak do najważniejszego - działanie. Od jakiegoś czasu borykam się z nawracającym wysuszeniem kącików ust. Nie dość, że przypadłość jest uciążliwa, to w dodatku wygląda mało estetycznie. Towarzyszące jej zaczerwienienia ciężko jest zakryć, a jeśli już się uda - niemożliwy jest przy tym brak podkreślenia ekstremalnie przesuszonej, łuszczącej się w tym miejscu skóry. Stosowany na co dzień nawilżający krem Physiogel nie dawał rady. Wspomaganie się olejkiem arganowym i żelem hialuronowym również nie zmieniło stanu rzeczy. I wtedy do akcji wkroczył on...
Początkowo po aplikacji odczuwałam lekkie pieczenie ze względu na zawartość mocznika (o czym z resztą zostaje uprzedzony każdy, kto przeczyta informacje o substancjach czynnych), jednak jak się okazało, jest to składnik który na dłuższą metę dobrze mi służy. Wszelkie niepożądane reakcje ustąpiły bardzo szybko. Już trzeciego dnia stosowania skóra stała się ukojona i przyzwoicie nawilżona, a przesuszone okolice ust [uwaga, uwaga...] przestały dawać mi się we znaki! Proszę państwa, mamy tutaj do czynienia z naprawdę dobrym zawodnikiem.
Ciężko mi napisać więcej o reakcji mojej twarzy (niesamowicie pozytywnej z resztą) na ten produkt, bez przepisywania treści z kartonika. Dzięki regularnemu smarowaniu (rano i wieczorem), pozbyłam się zaczerwienień i suchych placków na rzecz miłej w dotyku, miękkiej i odczuwalnie nawilżonej powierzchni facjaty. Nawilżenie to nie znikało, kiedy wieczorem pomijałam aplikację na rzecz złuszczającego kremu z kwasem migdałowym. Co tu dużo mówić - jest to krem, w którym naprawdę wszystkie obietnice producenta są spełnione. Trochę pluję sobie w brodę, że mam jeszcze nieruszone zapasy mazideł do twarzy, których działanie znam i wiem, że nie jest tak rewelacyjne. Owszem, wydawały się być w porządku, ale właśnie - tylko w porządku. Okazuje się, że da się zrobić coś jeszcze lepszego.
Zapomniałabym! Na koniec jeszcze skład.
Całą serię Emoleum uważam za udaną i godną uwagi. Balsam do ciała nie jest jakimś wielkim 'wow', ale to produkt całkiem przyzwoity. Olejek do mycia już za kilka dni ponownie zagości na mojej półce. Krem? No cóż, same widzicie. Mam nadzieję, że nie znudzi się mojej twarzy.
Chętnie sprawdzę na własną rękę, jak sprawują się pozostałe produkty spod szyldu Emoleum. HexxBox zdecydowanie rozbudził moją ciekawość, chcę więcej!
1001pasji.com |
Impreza bez wizyty na pogotowiu, to nie impreza! ;) Tak przynajmniej mawiał mój kumpel, który na jednej złamał rękę, na drugiej poparzył dupsko w ognisku a na jeszcze innej wbił sobie gwóźdź w stopę.
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za tym kremem, od kilku dni walczę z cholernym uczuleniem na twarzy...
U mnie kiedyś wyjazd na obóz bez wizyty w szpitalu/przychodni ew. bez chorowania to nie był wyjazd! Całe szczęście, że teraz nie trzeba potwierdzać ubezpieczenia papierkiem - już tyle razy RMUA podróżowało do najróżniejszych miejsc w kraju... :D
UsuńPróbuj, próbuj. Ale ostrzegam, na początku może piec!
jest dobrze. super :)
OdpowiedzUsuńFlos-Lek się spisał :)
Usuńna razie mam dwa kremy do twarzy w zapasie, ale ten mocno rozważę. mojej atopowej skórze przydałoby się coś lekkiego acz porządnie nawilżającego. na prawdę porządnie, bo ostatnio moja skóra jest sucha, jak wiór. irytujące.
OdpowiedzUsuńJa mam całą tubkę Physiogelu i jeszcze Stri podzieliła się ze mną Decubalowymi wybrykami, także mam co testować i sprawdzać i szukać :) Lekki i mocno nawilżający to właśnie egzemplarz powyżej jest.
UsuńTrafia na listę "Rycerz musi to wypróbować" (:
OdpowiedzUsuńCa-ła seria! Ca-ła seria!
Usuńno właśnie, można byłoby.
OdpowiedzUsuńNo no, kuniecznie. W ogóle to byłam w głębokim szoku, że na KWC ma tak słabą ocenę. Jedną co prawda, ale najniższą.
UsuńTo jest krem, który powędruje na moją osobistą "chciejolistę" :)
OdpowiedzUsuńWarto sprawdzić! Nie każdemu pasuje - opinie są mocno podzielone, ja myślę o poślubieniu go.
Usuńmam go, jest swietny, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńO, nareszcie ktoś kto się ze mną zgadza! :)
Usuńjej, muszę spróbować, koniecznie!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu :)
Usuń