Każdy, kto jechał metrem w godzinach szczytu wie, jak ciasno potrafi być w wagonie. Porównując Berlin, Londyn i Warszawę mogę stwierdzić, że to właśnie w naszej stolicy ścisk bywa taki, że człowiek nie jest w stanie obrócić się ani ruszyć ręką. Podobnie było wczoraj. Wczoraj też zapomniałam zabrać z domu odtwarzacz mp3, wspomagałam się więc utworzoną w zamierzchłych czasach playlistą w telefonie. I stało się. Ciało do ciała, usta do ust, doskonale słychać co komu w duszy gra, kiedy w moich słuchawkach zagrało to:
29 maja, 2013
We're gonna rock this town alive, a jakże.
Chyba każdy ma na swoim odtwarzaczu muzycznym piosenkę, którą niechętnie podzieliłby się ze światem z jednego prostego powodu - jest zbyt obciachowa, za bardzo 90's, cokolwiek. Mimo to daje Wam porządnego kopa, zazwyczaj przy sprzątaniu. Ja na przykład uwielbiałam odkurzać wywijając z rurą śpiewając na cały głos Objection Shakiry. Niestety to nie ten utwór jest dziś głównym bohaterem.
Każdy, kto jechał metrem w godzinach szczytu wie, jak ciasno potrafi być w wagonie. Porównując Berlin, Londyn i Warszawę mogę stwierdzić, że to właśnie w naszej stolicy ścisk bywa taki, że człowiek nie jest w stanie obrócić się ani ruszyć ręką. Podobnie było wczoraj. Wczoraj też zapomniałam zabrać z domu odtwarzacz mp3, wspomagałam się więc utworzoną w zamierzchłych czasach playlistą w telefonie. I stało się. Ciało do ciała, usta do ust, doskonale słychać co komu w duszy gra, kiedy w moich słuchawkach zagrało to:
Z trudem odwracający głowę współpasażerowie zgodnie stwierdzili chyba, że moja wanna-be-rockstar stylówa jest mocno naciągana. Ale - w mordę jeża - nie chodzi wam przy tym noga? :D
Każdy, kto jechał metrem w godzinach szczytu wie, jak ciasno potrafi być w wagonie. Porównując Berlin, Londyn i Warszawę mogę stwierdzić, że to właśnie w naszej stolicy ścisk bywa taki, że człowiek nie jest w stanie obrócić się ani ruszyć ręką. Podobnie było wczoraj. Wczoraj też zapomniałam zabrać z domu odtwarzacz mp3, wspomagałam się więc utworzoną w zamierzchłych czasach playlistą w telefonie. I stało się. Ciało do ciała, usta do ust, doskonale słychać co komu w duszy gra, kiedy w moich słuchawkach zagrało to:
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Aaaaargh nie wczytujemi się
OdpowiedzUsuńMoje playlisty były obciachowe ekstremalnie i dobrze, że mamtakie słuchawki z zamkniętym lub pół otwartym obiegiem, żeby świat nie wiedział.
UsuńMoje mam nadzieję nie przepuszczają dźwięku AŻ TAK, ale przepuszczają na pewno.
UsuńZrobimy dziś mega obciachową polejlistę (wskoczyło mi tu 'o' przypadkiem, ale niech zostanie; adekwatnie jest).
Obciachowe playlisty są super! Do sprzątania, do tańczenia, do biegania i na wieczór z przyjaciółką też :D
OdpowiedzUsuńTaaaaaaaaaaaaak! Do tańczenia najbardziej, sprzątanie też. Cieszę się, że nie jestem sama :D
UsuńA tam obiachowe. Ricky to ma młodość i się tego nie wstydzę :D.
OdpowiedzUsuńBtw - mam masę obciachowych piosenek. A także świadomość ich obicachowości. Ale z drugiej strony, jak człowiek całe życie będzie taki spięty, to coś mu w końcu pęknie ;).
Toć to dzieciństwo jest!
UsuńRicky i J.Lo, Iglesiasa nie lubiłam :D
Mój cały komentarz: Deep Blue Something "Breakfast at Tiffany's"
OdpowiedzUsuńKiedyś tak mi się zapętliło, że słuchałam w kółko. Zupełnie nie wiem dlaczego :D
Usuńoch, boski Ricky!zazwyczaj słucham innej muzyki, ale jak na jakiejś imprezie poleci Shakira , Ricky Martin czy inne tego typu to na nich najlepiej się bawię;D
OdpowiedzUsuńMam podobnie :) Podejrzewam, że każdy ma jakieś swoje muzyczne guilty pleasures, tylko niekótrzy - nie wiedzieć czemu - mocno się z tym kryją. Chciałabym zobaczyć takiego tru metalowca gibającego się w swoim pokoju do Boysów :D
UsuńJa mam nawet Backstreet Boysów. :D
OdpowiedzUsuńJa się chyba trochę za późno urodziłam na BB, bo nigdy ich nie słuchałam. Nie wiem czy nie byłabym w stanie pomylić ich z N*Sync :o
UsuńBritney to zdecydowanie bardziej moja liga. Oops! I did it again :D
No i masz Ci los. BB włączyło nam się podczas wycieczki do wrocka. Ror.
UsuńEWRIBAAAADY...!
Usuń(Zgadłam?)
Piosenka stara ale wciąż porywa :D
OdpowiedzUsuńStarocie zawsze są najlepsze :)
UsuńZupełnie przypadkiem trafiłam na Twojego bloga googlując sobie coś o metodzie wet wrappingu na moje nieszczęsne AZS, ale muszę napisać, że jestem mile zaskoczona pozytywną energią, którą tu zarażasz a jednocześnie ilością przydatnych informacji i recenzji, które tu znalazłam. Po prostu - podziwiam, trzymam kciuki, żeby ze skórą było jak najlepiej! :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie miło czytać mi takie słowa! Szczególnie fragment o pozytywnej energii, zawsze mam wrażenie że strasznie tu marudzę.
UsuńWet wrappingu nie próbowałam - może kiedyś? Pozdrawiam i dziękuję! :)