06 września, 2012

Ratuj się kto (i czym) może

Po napisaniu posta o tym, jak mi się w magiczny sposób pogorszyło, wrócił z rajdu po aptekach R. razem z mazidłami do twarzy. Ja sama działałam w sposób, jaki odpowiada mi najlepiej - zza laptopa - składając moje pierwsze zamówienie na Biochemii Urody. Tym sposobem stałam się biedniejsza o ponad stówę, bogatsza o Cicaplast, żel hialuronowy + panthenol + alantonina, olejek arganowy oraz głównego bohatera dzisiejszego posta, krem Victella Ictamo (jestem tak leniwa, że zamiast sprawdzić nazwę w łazience, googlowałam jego składniki).

Zawarty w kremie ichtiol biały skusił mnie obietnicą działania z taką samą skutecznością działania przeciwzapalnego jak hydrokortyzon - steryd, którego unikam. Co prawda zapewnienia, że maść nadaje się do stosowania przy azs trochę kłóciło się w moich oczach z informacją o zawartości tlenku cynku, jednak uznałam że do stracenia nie mam nic (zachwyty na Wizażu też zrobiły swoje). Resztę popołudnia straszyłam hojnie nałożoną maską z kremu. Zapach - cóż, fiołków tu nie będzie. Kojarzy mi się z mazidłami stosowanymi w dzieciństwie. Niektórzy czują asfalt, to muszę jeszcze zweryfikować ;) Efekty za to są warte wydania tych dwudziestu (pięciu) złotych.

Po kilku godzinach wszystkie plamy gdzieś się ulotniły, twarz odzyskała jednolity koloryt a wszelkie parchy jakby się wchłonęły. Mija trzeci dzień od jedynego jak do tej pory użycia i mogę wyjść z twarzą do ludzi.
Niestety kto nie ma w głowie, ten ma zapas nawilżaczy. Warstwę VI uzupełniałam o kolejną porcję jeszcze trzy razy. Cynk mnie nie zawiódł, to było jasne od początku. Tu i tam przesuszyło mi twarz, mimo że w międzyczasie próbowałam nieszczęsną facjatę nawilżyć.  Jak na złość, pierwsze podejście do Cicaplastu skończyło się pieczeniem, a Physiogel wydawał się bronią za lekką i zbyt niskiego kalibru. Efekt był taki, że kolejny dzień (i część następnego) wsmarowywałam w siebie olejek z Alterry. Dało radę - wczoraj mogłam nałożyć na twarz podkład bez podkreślenia suchych skórek, kolejne randki z Cicaplastem też były przyjemniejsze.

Co dodatkowo mnie ucieszyło to fakt, że na drugi dzień po masce z Vitelli moje na co dzień roszerzone do granic niemożliwości pory skurczyły się tak bardzo, że po przebudzeniu siłą woli regulowałam ostrość w niewyspanych oczach, żeby upewnić się, że nic mi się nie uroiło. Co więcej można dodać? Krem jest na tyle wszechstronny, że mogę polecić atopikom, osobom z cerą naczynkową, zaczerwienieniami, zbyt cienką skórą i tym którym dokuczają stany zapalne skóry, podrażnienia, łuszczyca, łojotok, liszaj, trądzik... albo ospa. 
Tylko nie zapominajcie porządnie nawilżać skóry, howgh.

2 komentarze :

  1. Victella Ictamo- sentymentalnie się zrobiło;) ponieważ kupiłam go jak tylko pokazało się hasło na Wizażowej BU daawno temu i faktycznie niesamowicie działa. Magiczna tubka, która zwiera dobry jakościowo produkt.
    Dobrze koi i radzi sobie z okresowym zaczerwienieniem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkopałam ten wątek :) i jak zwykle to właśnie W. skłonił mnie do zakupu. Szkoda tylko że tak mnie wysusza, bo pory ściąga rewelacyjnie.

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka