01 grudnia, 2012

Przychodzi baba do lekarza...


...właściwie nie baba: dziewczyna jeszcze, dopiero zaczęła liceum. Lekarz-pediatra kojarzy ją i chyba nawet pamięta jej wieloletnią walkę z alergią skórną...


Nie znoszę pisać o sobie w trzeciej osobie, głupia moda.


Poszłam wtedy do lekarza, bo na moich dłoniach co jakiś czas wyskakiwały niewielkie, suche plamy. Znałam przyczynę: im więcej wypiłam wódki, tym większe było ich nasilenie. Przyjęłam to jako coś tak oczywistego jak kac, imprez jednak przybywało i chciałam jakoś sprawę zatrzymać. Jedno spojrzenie lekarki - i wyszłam z receptą na Triderm, ale bez dokładnych instrukcji stosowania. Używałam jej nieregularnie, jak mi się przypomniało. Raz, trzy razy dziennie, codziennie, z dwudniową przerwą... Skóra trzymała się dzielnie, a jeśli zapominałam o smarowaniu i plamy robiły się coraz wyraźniejsze, znowu przestawałam się rozstawać z maścią. Ważne że dłonie ostatecznie  przestały bawić się w alkomat, a ja zapomniałam o całej sprawie na kilkanaście miesięcy.

Dwa lata później przestało być niewinnie. Już pierwszego dnia pomaturalnego pobytu w Londynie oczy łzawiły mi i spuchły. Jeździłam od okulisty do okulisty, testowałam nowe krople i wydawałam ostatnie pieniądze żeby dostać się do kolejnego szpitala czy przychodni. Koniec końców, trafiłam do lekarza od którego usłyszałam że 'it's eczema' i że mam się bronić Hydrocortizonem. Dotarcie do niego zajęło mi ponad miesiąc, do tej pory także reszta mojej twarzy, nogi i dłonie pokryły się łuską. Nie muszę chyba mówić, że w takim stanie nikt nie chciał przyjąć mnie do pracy?
Chcąc jak najszybciej pozbyć się niewiadomej dolegliwości nie skąpiłam przy dawkowaniu sobie maści. Poprawa była - niewielka, ale była. Po powrocie do Polski poczęstowano mnie Tridermem na ciało, Cortineffem na oczy i serią zastrzyków w dupę i żyłę. Po kilku dniach byłam prawie jak nowa - może poza tym, że wyglądałam jak mały pyzaty hipopotam. I tak miałam już problemy z wagą, a wstrzykiwane substancje sprawiły, że spuchłam do granic możliwości. Nóg nie byłam w stanie wcisnąć w rurki, japę miałam jak księżyc w dwóch pełniach i czułam się jak mały czołg. I tak już wcześniej byłam przytyta, wtedy na w-nic-się-nie-mieszczę-zakupach celowałam w rozmiar 44. Brrrr, mroczne czasy. Kwestię mojej wagi jednak zostawmy, bo jej amplituda jest na tyle duża, że za miesiąc wszelkie podane dane mogą być nieaktualne.

Co jest wspólnym mianownikiem dla wymienionych wyżej leków? Są to kortykosterydy/kortykosteroidy - leki, które stosowane bez zdrowego rozsądku powodują spore skutki uboczne.
Przede wszystkim: sterydy uzależniają. Niecały rok temu moja wiedza nt. metod radzenia sobie z AZS była niewielka, a o istnieniu sterydów praktycznie nie miałam pojęcia. Kiedy dostałam zapas trzech tubek Cortineffu na powieki, używałam go codziennie. Jeśli skóra wokół oczu zaczynała wyglądać normalnie, odstawiałam maść i po kilku dniach wszystko wracało. W pewnym momencie doszło do tego, że używałam jej nawet profilaktycznie - nie róbcie tego w domu. Wcześniej, w Londynie, smarowałam się Hydrocortizonem - sterydy na twarz? Ktoś mnie powinien kopnąć wtedy w dupę. Ciągłe stosowanie sterydu na skórę może prowadzić do posterydowego zapalenia skóry oraz trądziku posterydowego - również opisany pod podanym linkiem. Na naszą niekorzyść działa fakt, że długotrwały ich kontakt ze skórą prowadzi do uwrażliwienia się tej drugiej na podawane jej dawki oraz - co widzę po sobie - jej ścieńczenie. Kojarzycie Srokę? Dałabym się pokroić za takie okolice oczu jak jej. Po moimi robią się fałdy,a w dodatku mam dopiero dwadzieścia lat, pięć miesięcy i pierwsze, liczne zmarszczki.
Lecimy dalej: prawy nadgarstek. Często pokazuje się na nim sucha plama, którą też leczyłam w sposób jak wyżej. Zmarszczek na nim nie mam, ale dokładnie w tym miejscu owłosienie jest ciemniejsze i mocniejsze; pojawiły się również rozstępy.

Już nie pamiętam jak to było mieć twarz w kształcie 'serca' i ostry podbródek- to skutek sterydów dawkowanych w tabletkach i zastrzykach. Bliżej mi już do ideału, znaczy się - idealnego okręgu. Jest to jeden z objawów zespołu Cushinga. Poza tym trafił mi się problem z przybieraniem wagi właśnie i skokami ciśnienia; kiedy według zaleceń lekarza przyjęłam raz większą dawkę Metypredu aby zapobiec rozwinięciu się pokrzywki, przez kilkanaście kolejnych godzin miałam wrażenie że 150/90 rozsadzi mi, niskociśnieniowcowi, głowę.
W marcu tego roku akt desperacji skierował mnie do homeopaty-irydologa. Gość po obejrzeniu mojej tęczówki stwierdził, że mam słabe oczy i widzi początki jaskry. Jak mówi pierwsza lepsza wikipedia: głównym czynnikiem jest nadmierny wzrost ciśnienia wewnątrz gałki ocznej. A skąd się bierze to podwyższone ciśnienie...? No własnie.
Działanie sterydów na cały organizm może spowodować wiele innych dolegliwości, jak na przykład zanik tkanki mięśniowej w kończynach, zanik kory nadnercza (odpowiedzialnej za produkcję kortykosteroidów - przyjmowane w tabletkach rozleniwiają nam organ), wrzody żołądka... 

Mimo opisanych przypadków nie chcę wprowadzać tutaj żadnej sterydofobii ani siać paniki. Trzeba użyć myślenia, jak ze sławną odżywką Eveline: stosowane zgodnie z zaleceniami mogą pomóc, ale jak ktoś się przyssie do nich jak do ostatniej deski ratunku, to może sobie narobić więcej szkód niż pożytku. Często steryd to jedyna możliwość zaleczenia rozległych zmian skórnych. Sama dostałam niedawno receptę na Cutivate od mojej dermatolożki, jednak razem z receptą przepisała mi dokładny plan stosowania uwzględniając zmniejszenie dawek, zwiększenie odstępów między kolejnymi i - pod groźbą pozbawienia kosmetycznych zbiorów - dużo emolientów. Przeczytałam niedawno (gdzie - nie pamiętam), że steryd w maści częściowo zostaje tuż pod skórą, a emolienty pozwalają im wchłonąć się głębiej co jest znacznie korzystniejszą opcją (ta merytoryczna wartość wypowiedzi, och ach^^). Ręce znowu mam gładkie i piękne  - mam nadzieję, że na trochę dłużej niż ostatnio

Chciałabym też zaznaczyć, że nie jestem żadnym specem w temacie. Pisanie tego bloga mobilizuje mnie do zasięgania głębszych informacji i dopiero teraz uczę się poskromienia azs. Przy okazji mam nadzieję że część tych informacji trafi też do dalszych odbiorców (Sailormary, odbiór!). Lekarze często przepisują różne Elocomy i Hydrocortizony na niewielkie zmiany skórne czy wypryski alergiczne, niech Wam się w takich przypadkach zapala czerwona lampka!

16 komentarzy :

  1. A czy to nie przypadkiem 'kortykosteroidy' zamiast 'korkosteroidów'? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damn you, literówko! :D
      Tak tak, kortykosteroidy lub kortykosterydy^^ Dziękuję za zwrócenie uwagi :)

      Usuń
  2. mam ochotę Cię złapać, przytulić & nigdy nie wypuścić.

    sorry, nic innego mi się na usta nie nasunęło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważaj. Natanek irydologię zbanował.

    A ja powtarzam i będę jeszcze wiele razy powtarzać:
    szkoda, że choroby - zwłaszcza niektóre - nie mogą się zmaterializować w postaci żywej istoty. Przypalałabym je żywcem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi już nawet nie chce się ich przypalać, żeby tylko umieć je opanować - tylko tyle lub aż tyle, jak mawiała moja nauczycielka w gimnazjum.

      Usuń
  4. Mój Rycerz też walczy, a ja pośrednio razem z nim. Twój blog to dla mnie ważne źródło informacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) To znaczy, z tego że jestem źródłem. Z konieczności walki zdecydowanie nie... W kupie siła, jak mówią.

      Usuń
  5. o kurde ale historia. zdrowia i dostepu do informacji życząc kończę już imprezę, bo zasypiam przed komputerem. dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stri, też już ziewam - a kładę się spać 5h wcześniej niż Ty wczoraj. ;)

      Usuń
  6. :(

    Ale Ci powiem, że na początku pomyślałam, że to oczy jakiejś gwiazdy. Kogoś mi przypominasz.

    Pomimo fałdek, masz coś pięknego w oczach.
    Są hipnotajzin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słomko, zginął mi Twój komentarz gdzieś w odmętach i dopiero teraz przetarłam oczy :P ze zdumienia.
      Jest jedna aktorka z Zielonej Góry, która bardzo mnie przypomina... z imienia i nazwiska :D Ale to chyba nie to?

      Hipnotyzuję :*

      Usuń
  7. ja nie mam dobrego zdania o angielskich lekarzach, kilka razy się przejechałam. mieszkam w UK, ale dentystę/ginekologa/dermatologa odwiedzam w Polsce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ciocia mieszka w Niemczech, ale lekarzy też załatwia przy okazji wizyty w Polsce. Prywatnie co prawda, bo gdyby miała z usług NFZ korzystać to by pewnie wyłysiała z nerwów ;)

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka