Jak na panią, to jest bardzo dobrze - powiedziała pani doktor.
Nie noszę bandaży, nie przyklejam się do ubrań, swędzi tylko czasami. Jest w miarę ok, chociaż od kilku dni w zagłębieniach łokci ciągle straszy czerwona, błyszcząca skóra, obok lewego oka pojawił się suchy placek w podobnej kolorystyce, a powieki od środka pokryte są delikatną łuską, przypominającą plaster miodu. Możliwe, że to wina chemii na której wyrosły pomidory kupione w innym miejscu niż zazwyczaj (grzanki z mozzarellą chyba jednak nie były tego warte). Potwierdziłaby to wysypka na dekolcie, plecach i dłoniach, z jaką obudziłam się równo tydzień temu, oraz eksperymentalne zjedzenie mniejszej ilości pomidora zakończone plamami na dłoniach na drugi dzień.
Ze względu na powyższe, przez kolejny miesiąc pozostanę na dotychczasowej dawce cyklosporyny: 100 mg rano, 150 mg wieczorem. Zamiast przyjmować Clatrę - leki antyhistaminowe dwa razy dziennie, wieczorną dawkę zamieniam na Montelukast Bluefish. Ma mi to pomóc w walce z pokrzywką (która jest, swoją drogą, wymieniona w skutkach ubocznych :D). Naszym celem jest całkowite odstawienie cyklo i utrzymanie zdrowej skóry wyłącznie Clatrą i Montelukastem.
Przekonałam się na własnej skórze jak ważne są regularne badania krwi. Jestem kłuta co najmniej raz w miesiącu; obserwacja poziomu kreatyniny i mocznika jest standardem. Dobra wiadomość: wiem, że nerki mi nie siadają. Gorsza wiadomość: przy okazji morfologii okazało się, że mam anemię. Cóż, to wyjaśniałoby moje ogólnie oklapnięcie. Dało mi to trochę do myślenia jeśli chodzi o sposób odżywiania. Teoretycznie wszystko w miarę zdrowo: domowy chleb, domowe mięso, własne warzywa. Niestety razem z nadejściem zimy z urozmaiceniem diety zrobiło się już trochę gorzej. Nie chcąc kombinować (przez powyższe zmęczenie, witamy w błędnym kole) na śniadanie jadłam kanapkę w której pojawiały się czasem śladowe ilości warzyw. Na obiad zazwyczaj zestaw: mięso-ziemniaki-warzywa. Czasami w pracy wpadało coś pomiędzy, zazwyczaj jakaś bułka czy jogurt. Na cokolwiek innego nie miałam już apetytu, lubię jeść kiedy jest zdrowo i kolorowo. Było i nadal jest mi ciężko, obstawiam że uzbierałam około 2-3 kg. Dopiero podstawienie mi wyników badań pod nos uświadomiło mi, że jedzenie wcale mnie nie cieszy tak jak jeszcze w październiku czy listopadzie, kiedy gotowałam częściej, zdrowiej i w bardziej urozmaicony sposób.
Nie chcę zamienić swojego ciała w taki śmietnik jak moja współlokatorka, żyjąca na chińskich zupkach, tostach i gotowych daniach. Zaczynam teraz, zaraz, nie od jutra. I niech mi nikt nie mówi, że to wegetarianizm szkodzi.
Pozdrawiam, trzymajcie kciuki!
Mięsożerca, który nie może się doczekać dzisiejszych zakupów spożywczych
och,, żeby to szybko zlazło... i udanych zakupów spożywczych :)
OdpowiedzUsuńCiemny chleb sojowy, pychota! :D
UsuńWysypka znika w miarę szybko, ale sama jej obecność denerwuje.
ojej. ja ostatnio zjadłam pół pomidora, bo ja uwielbiam pomidory i miałam taki wyprysk, że ojacie. swędziało, piekło, wyskoczyło mi na dekolcie, rękach i och jaka to była ciężka noc.
OdpowiedzUsuńa od wczoraj swędzą mnie łydki i plecy i pod kolanami i aaaaaaaaaaargh chcę się podrapać chcę chcę tak bardzo chcę.
no dobra, wczoraj się troszkę podrapałam było mi tak dobrze, ale później miałam wyrzuty sumienia.
mięso jest okay, ja też mam anemię.
buziaki, trzymaj się nie puszczaj.
Pomidory są problematyczne, siostra mojej mamy miała kiedyś uczulenie na pomidory. A pracowała przy krzaczkach pomidorów o__O
UsuńDrap się drap, ja nie zabraniam. Tylko wiesz! - z umiarem proszę.
Przyjmujesz jakieś żelazo, srazo, pilnujesz diety czy mówi się trudno i płynie się dalej, płynie się dalej...?
Niech to szybko złagodnieje.
OdpowiedzUsuńA potem zniknie.
Tego życzę :)
Dziękuję :)*
UsuńOczywiście, że dieta wege jest zdrowsza, potwierdzone jest to wieloma badaniami, które publikuje dość często strona na fb WIEMY CO JEMY. :) I nie są to badania jakichś tam amerykanów, tylko naprawdę rzetelna robota. :) Ja polecam ze swojej strony również. :)
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałam diety prawie-wegetariańskiej. Pewnej niedzieli roku pańskiego 2002 zawiesiłam się nad mielonym, pomyślałam sobie 'o kurczę, to żyło kiedyś' i unikałam mięsa. Jako rozsądna dziesięciolatka ryb i chudej polędwicy raz na jakiś czas nie odmawiałam bo wiedziałam że dzieciak ze mnie jeszcze, rosnę i w ogóle. 1,5 roku tak wytrzymałam, dopóki nie wyjechałam na obóz i żywili nas na zasadzie 'albo mięso-albo nic'.
UsuńOpowieści ojca który przez sporą część swojego życia pracował w masarni w dość sporej firmie też zrobiły swoje.
Lek na pokrzywkę z pokrzywką w skutkach ubocznych - no nieźle to wykombinowali :D :/
OdpowiedzUsuńPrzytulam po przyjacielsku :*
Producenci żywności to powinni prawnie odpowiedzieć za to, co szprycują ludziom do jedzenia. Autentycznie - mnie to przeraża.
Zającu, tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co komu może zaszkodzić :D Od kiedy uważniej czytam etykiety leków, widzę pewien stały zestaw :P
UsuńŚniło mi się dziś że jechałyśmy do Słomki na wakacje. Ja planowałam kilka dni, ty pakowałaś się na miesiąc i mówiłaś o niej Pani Słomka.
<3
UsuńTy, mówię serio - kiedyś wszystkie w końcu musimy się spotkać. Jeśli znajdę stabilne zatrudnienie, co da mi czas bardziej unormowany - będę Wam mendziła o to już w te wakacje.
Poproszę.
UsuńRozczuliłyście mnie moje Panie,;_;
UsuńA ja, jak już znajdę stabilne zatrudnienie, będę wszystkich zapraszać. Właściwie już to robię.
Gdyby ceny wynajmu mieszkań - a przynajmniej możliwych stancji - kształtowały się w granicach 200-300 zł nie ukrywam, że szukałabym pracy w całej Polsce. Również w TWOIM MIEŚCIE! {dramatic chipmunk}
UsuńUważaj, bo jeszcze byś znalazła!
UsuńJak człowiek ma ten komfort, że nie musi, to nie zdaje sobie sprawy jaki syf mu pakują do jedzenia. I to nawet kiedy chce jeść zdrowo... Masakra.
OdpowiedzUsuńWegetarianizm nie jest zły - każdemu wg potrzeb. Ja jednak mięsożercą pozostanę. Wcale znowu nie takim wielkim bo w potyczce wędlina/ser, wygrywa oczywiście ser.
Trzymam kciuki i mocno ściskam :)
Mam o tyle dobrze, że mogę w pewnym stopniu uniknąć sklepowego jedzenia: ziemniaki, jajka, cebule i inne takie mam ze wsi, kupnego mięsa też nie jadłam dawno. Mimo to i tak muszę zmienić trochę styl żywienia się. Mam już nawet nasiona kiełków w szufladzie. :D
UsuńOdściskuję :)
Swędzi iiiiiiiiiiiiiiii aaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuń*draps draps* :<
UsuńTofu po grecku zamiast ryby na wigilię, mmm. Moja przyjaciółka szła tą drogą przez kilka lat, ale jej się odmieniło. Nawet nie wiem kiedy, dowiedziałam się od jej brata.
OdpowiedzUsuń:*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspólczuje ci.... Ja mam z nerkami problem od dziecka. Teraz doszły jeszcze alergie i wiem co znaczy ciągle być kłutą:(
Usuńtrzymaj sie:)
Bycie kłutą + paniczny strach przed igłami - średnia sprawa, nie przepadam. Ale trzeba, kurde.
UsuńA ja tu nic nie napisałam. Ale dziwnie. Tylko w sumie... co ja mam napisać.
OdpowiedzUsuńCały czas życzę Ci dużo zdrowia :*
:*
UsuńMożesz napisać co jadłaś na obiad albo czego własnie słuchasz. Wszystko tu możesz pisać.
Dobrze. Zmywam właśnie paznokcie.
UsuńZnaczy lakier bardziej z paznokci, ale wszyscy wiedzą, o co cho.
UsuńJa właśnie mobilizuję siły do odkurzenia mieszkania.
UsuńIdę po herbatę.
Usuń