06 września, 2013

Długo zastanawiałam się, o czym by tu napisać i jak znaleźć na to czas i siły (a tych ostatnio mało), nie naruszając kilku nędznych godzin przeznaczonych na sen. Inwencja twórcza przyszła sama, razem ze skierowaniem do sanatorium.
W lutym 2012 dostałam pisemne zalecenie ze szpitala: mam się skierować do nfz-u i poprosić o umieszczenie mnie w ośrodku uzdrowiskowym znajdującym się na terenach okołogórskich. Moje podanie momentami przypominało list błagalny, jasno mówiący że jako studentka nie jestem w stanie pozwolić sobie na trzytygodniowe wakacje w środku semestru, więc bardzo, bardzo proszę o przydzielenie mi terminu wakacyjnego. Podczas dziewiętnastu miesięcy oczekiwania na rozpatrzenie prośby, mój stan zdrowia zdążył się polepszyć, lekko pogorszyć, nieznacznie polepszyć, żeby na koniec posypać się z pierdolnięciem i dać mi jeszcze czas na wygrzebanie się z tego. Aktualnie ani trochę nie przypominam osoby, która potrzebuje zabiegów i specjalnego traktowania (dzień później: okej, może trochę jednak tak). Cotygodniowe zastrzyki dają radę (dzień później: mhm, w miarę).

Przedwczoraj telefon od rodzicielki: jest polecony, otwierać? Otworzyła.
Okazuje się, że mam spędzić trzy sielskie listopadowe tygodnie w Lądku Zdrój. Listopadowe. Na samym początku studiów, do których tak bardzo chciałam się przyłożyć. Poza zabiegami oddawałabym się też rozmyślaniom: że Czechy tak blisko (a DM z nimi), że zatrudniona na umowę-zlecenie nie dostanę w grudniu wypłaty, a zaległości na uczelni tworzą się jedna za drugą. Idealne warunki do odpoczynku!
Wiem, że sanatorium to nie kolonie a leczenie, ale na litość - nie dałoby się przeczytać dołączonego podania? Ktoś tam działa na zasadzie "nie możesz podczas semestru? a masz, dowalimy ci sam początek". Jakim cudem dopiero w okresie wakacyjnym w pracy zaczęłam odbierać od moich uczniów-emerytów napływające falami zaświadczenia o pobycie w tymże? Nie da się tego jakoś zrównoważyć? Przełożyć podobno można tylko o turnus/dwa - nie wiem, nie mogłam się dziś nigdzie dodzwonić. Wyczuwam interesujące w skutkach boje. Przygotujcie popcorn!

10 komentarzy :

  1. no nie. nikomu by korona z głowy nie spadła, gdyby poszli Ci na rękę...

    OdpowiedzUsuń
  2. NFZ, ZUS, cały zjebany system służby zdrowia <3....

    Zaorać mać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez chwilę miałam w głowie scenę, jak wpadam tam z widłami i robię porządek w kurwidołku :D

      Usuń
  3. listopad w Lądku- hit, weź sobie narty od razu. Do Lądka mam 40 km i zastanawiam się co można robić w tej dziurze 3 tygodnie jeszcze jak jest zimno i brzydko, chyba tylko łapać depresję między zabiegami w uzdrowiskach z lat 70'.

    OdpowiedzUsuń
  4. O Jeżuniu. Moja Mama Wszechwiedząca mówi, że warto jeszcze raz do NFZu napisać/pójść/zrobić awanturę sezonu, ale w sezonie mało kto dostaje terminy - układy, układziki, rąsia rąsię myję.
    Popcornu nie wyciągam, ale trzymam kciuki, żeby Ci się coś udało załatwić. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy wrzesień to jeszcze sezon. Może udałoby się wtedy, jeśli nie miałabym wrześniowej kampanii ;) Na pewno spróbuję coś załatwić.

      Usuń
  5. Skąd ja to znam.

    Według mnie warto zastosować zasadę "Proście, a będzie wam dane." Molestuj ich do znudzenia, pikietuj, argumentuj, nie poddawaj się.

    OdpowiedzUsuń
  6. jak się nie uda ogarnąć to zapraszam do często. przywiezie się oscypki z zakopanego i będzie jak w górach! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Z doświadczenia osoby pracującej w miejscu gdzie rozpatruje się różne podania, podanka, wnioseczki i takie tak wiem, że najlepiej działa notoryczne molestowanie tamże zatrudnionych pismami, telefonami, pismami do przełożonych, skargami itd. itd. W końcu się poddadzą bo będą mieli dość ... tylko nie przegnij, bo Ci po złości nie dadzą ;))
    A poważnie to życzę wytrwałości ... trudno jest chorować w tym kraju.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz trafiłam dziś na Twój blog i czytam z ciekawością. W Lądku Zdroju byłam pod koniec sierpnia na urlopie i może to, jak ktoś wyżej napisał, dziura, ale jaka urocza! Inna sprawa, że spędzenie tam trzech tygodni w stresie to niezbyt przyjemna wizja... Szkoda by było, żeby takie urocze miejsce źle Ci się kojarzyło. Do DM wcale nie musi być stamtąd tak blisko, lądecka granica obfituje w lasy i górskie szlaki, nieszczególnie w centra handlowe :)

    Jeśli nic nie wskórasz, to pozostaje Ci szybko zawrzeć "notatkową" znajomość i studiować w sanatorium, aż takich zaległości sobie nie narobisz, spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka