12 listopada, 2013

Flormar, Passionate Dots - pierwsze wrażenia.

Pewne zagięcie czasoprzestrzeni bierze się stąd, że wczoraj nad wpisem zasnęłam. Kiedyś musiałam. 

Umowa zlecenie ma to do siebie, że będąc wyjątkowo bezczelnym człowiekiem, dostatecznie zaplątanym we własne kłamstwa, można zachorować i skazać dwie studentki dzienne na przejęcie trzeciego etatu. Pomiędzy zwolnieniem pewnej tępej dzidy a zatrudnieniem nowej pracownicy upłynęło dostatecznie dużo czasu, żebym mogła przypomnieć sobie jak wygląda brak snu przez więcej niż dobę, łączyła kawę z energetykami, energetyki z musującymi wspomagaczami, zagryzała wszystko magnezem na wszelki wypadek, zaliczyła krwotok z nosa, wymioty ze zmęczenia i noc zakupów z perspektywy sprzedawcy, między dwiema zarwanymi nocami i dwoma kolokwiami. Pomimo kolejnych trzech kolosów w tym tygodniu, dziś wczoraj pozwoliłam sobie wrzucić na luz. Tym bardziej, że obchodzimy obchodziliśmy Dzień Jeża!

Chciałam opowiedzieć Wam o mojej liście życzeń, ale pisało mi się o nich kulawo jak nigdy. Zamiast tego na specjalnie życzenie Puszysławy (chociaż nie wie, że sobie życzyła), na warsztat wjeżdża limitowania edycja Passionate Dots.


Nie planowałam upubliczniania tych zdjęć; miały być wyłącznie treścią mmsa do przyjaciółki, którą dużo bardziej obchodziłyby opakowania. Założyłam z góry, że w kwestii zawartości zda się na mnie i że wystarczy jej do szczęścia już sama obecność czerwonego blaszanego opakowania w czarne groszki z puchatym aplikatorem w środku. Te puszki, z płaską i również brzęczącą pokrywką, to pudry terracotta, 39,90 za sztukę. Do wyboru mamy rozświetlacz w kolorze jasnego złota (ale nieco ciemniejszego od Mary-Lou) i bronzer równie mocno napakowany drobinkami. Nie miałam okazji testować żadnego z elementów PD na sobie, ale testy na dłoni w tym przypadku wypadły zachęcająco. Przyznaję, że opakowanie też zrobiło swoje i nawet ja zastanawiam się, czy nie przytulić jednego egzemplarza. Obstawiam, że będą się dobrze sprzedawać jako prezenty świąteczne.
Mniejsze opakowanie z przodu: puder transparentny, 34,90. Pomadki są odpowiednikiem standardowej serii Deluxe Cashmere. Na temat jednych i drugich nie mam jeszcze zdania. Palety cieni to moim zdaniem lekkie przegięcie: 53,90 za osiem cieni, srsly? Zestaw dwóch kosmetyczek za 25 zł wykonany jest z czarnej, dość grubej siatki: nie mają dodatkowego, poszerzającego materiału na dnie, więc za dużo do nich nie upchniemy.
Eyelinery sprzedają się najlepiej. W nakrętce ukryty jest pędzelek, a w opakowaniu całkiem miła, żelowa konsystencja. Produkt nie robi na oku skorupki, jest dość giętki i żyje razem z powieką. Wolałabym nakładać go jednak własnymi akcesoriami. Do wyboru mamy czerń, granat i połyskliwą zieleń, 23,90 od sztuki.
Last but not least: lakiery! Niestety nie załapały się na zdjęcie, ich miejsce na wystawce chwilowo było zajęte. Do wyboru mamy sześć kolorów: czarny, fioletowy, niebieski, czerwony, pomarańczowy i okołomiętowy. Wszystkie mają piaskowe wykończenie, jest ono jednak na tyle delikatne, że w połączeniu z brakiem błyszczących drobinek może chwycić za serce wyłącznie znawczynie i pasjonatki tematu (i nie, wcaaale nie myslę o $tri). Niewtajemniczone klientki często twierdzą, że wygląda to-to jak zepsuty lakier i 12 zł decydują się wydać na maty. Narobiłam Pusi nieco nadziei, bo jedyne nawiązanie do retro klimatów to te kilka groszków, dzięki którym opakowania nie odstają od całej reszty serii. Wysepki F. wyposażone są w testery tych lakierów, więc jeśli ktoś cieszy się stacjonarnym dostępem do produktów marki, ma jedną rzecz do zmacania więcej.

Jeśli o mnie chodzi, skuszę się pewnie na czarny piasek. Zachwyciło mnie to zdjęcie, kiedy przeglądałam grafikę google pod kątem serii PD. Zastanawiam się też nad terracottą, działa ładne opakowanie i hasło 'limitowane'. Ciekawe czy Wam coś wpadło w oko.

Pozdrawiam z przepełnionej miłoscią Warszawy!
Jeż

6 komentarzy :

  1. Kochana! A ten lakier na zdjęciu wygląda cudnie, może sprawię sobie w prezencie? Zazwyczaj używam prawie czarnych, bo czarne są zbyt czarne, ale jeden można by, przyda się. Jednakże liczyłam na coś bardziej oszałamiającego :D

    Mam jeden Wasz lakier. Nie schnie kompletnie.

    Wszystkiego najlepszego w Dniu Jeża wczorajszym! Niezasypiania nad komputerem. Trzecia nad ranem? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, a jaka to seria? Szkoda ze trafiłaś na bubel, mi flormary schną dość szybko, szczególnie w porównaniu do innych lakierów. Tylko bez odpowiedniego podkładu odpryskują jak szalone.

      Trzecia, trzecia. Dziękuję za życzenia, dziś planuję pospać dłużej!

      Usuń
  2. o jeżu jeżu wszystkiego najlepszego:*
    a lakier wygląda cudownie. ja się raczej na nic nie skuszę bo mam BANA na wszystko ale oczy mi się zaświeciły:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ból życia z banem. Pocieszę Cię, że limitowanki we flormarze to raczej nie to samo co essence :)

      Usuń
  3. rzeczywiście pudry mają urocze opakowania :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka