11 czerwca, 2014

Sprzedam Opla. Tanio.

Tytuł ma na celu wyłącznie zwrócenie uwagi widza. Ale gdybym miała Opla, pewnie szybko starałabym się go pozbyć.

Przeżyję jutro i będę miała za sobą zmierzenie się z największym postrachem tego semestru. Ze zmęczenia bawi mnie już wiele rzeczy, głównie śpiewanie disco polo towarzyszce niedoli ("Patrz! To o nas: ta noc dziś należy do nas/ nieważne że jutro skonam".) uzupełnione NINem (We're in this together; do I tried, I gave up staramy się nie dopuścić). Po dwóch nocach spędzonych w BUWie wracam do domu, kładę się i wybucham histerycznym śmiechem, tak zabawnie wygląda butelka balsamu do ciała ustawiona do góry nogami.
Jeszcze tylko 12 godzin. Później będzie z górki, jeże też mogą spadać na cztery łapy.

Robienie zdjęć o niczym i dzielenie się głupotami zajmuje trochę mniej czasu niż pisanie, więc jeśli chcecie podejrzeć, co robi i myśli Jeż, zapraszam kolejno po obrazy (tutaj się raczej wygłupiam) i słowa (a tutaj panikuję).

A w mojej głowie jest teraz tak:


01 czerwca, 2014

Rano zadzwoniła do mnie mama z życzeniami z okazji Dnia Dziecka, po uprzejmym dziękuję wydobyło się ze mnie ożeszcholerajasna, czerwiec już?! Ludzie dookoła mnie, jeżeli jeszcze z jakimikolwiek mam kontakt, zachwycają się latem. Truskawki, szparagi, czereśnie, jakieś rowery, jakieś bieganie, zdjęcia kolan na tle słońca i Wisły. Wiecie, czym dla mnie jest maj i czerwiec? Nie jest to żadna istotna informacja, ale mam taki kaprys, żeby o tym gdziekolwiek napisać.
Przełom tejże dwójki to moment, w którym bardzo boleśnie zdaję sobie sprawę, że kwietniowe niemamczasu to banał w porównaniu z wczesnoletnimi zawrotami głowy z niewyspania. Kiedy jadę autobusem, prawie modlę się o to żeby nie wsiadła żadna staruszka, bo dobre wychowanie stoi u mnie w parze z płaczącym od bólu kręgosłupem. W jednej chwili wyrzucam sobie, że przecież miałam uczyć się regularnie, w drugiej uświadamiam, że tak własnie robiłam, a jedyny weekend w którym dałam sobie luz i nawet pojechałam do domu to była Wielkanoc. Jestem lekko agresywna i każdemu kto twierdzi że organizacja to podstawa i że zawsze znajdzie się czas, trzeba tylko umieć mam wielką ochotę dać w ryj. A później kazać ręcznie pisać kilkunastostronicowe sprawozdanie. Z drugiej strony, jakim cudem wszystkie studiujące blogerki są w stanie cokolwiek w tym czasie opublikować?
Owoce sezonowe widuję głównie na zdjęciach, początki lata znam tylko z opisów na facebooku. Rower? Ostatnio mnie jakiś mijał. Książka? Czytałam Wiedźmina, na mniej wymagających listopadowych wykładach. Nie jestem, a bywam.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka