07 listopada, 2012

Czego nie lubię w AZS?

Jasne, że pierwszą odpowiedzią jaka nasuwa mi się jest: to, że w ogóle jest. Zagłębiając się jednak w temat, jako kosmetykoholiczka stopnia umiarkowanego mogę z mojej perspektywy opowiedzieć o tym ze szczegółami.

Paznokcie. Pewnie dobrze to znacie: dopiero położyłyście świeży lakier, a tu chce się sikać, dziecko płacze, łapiecie przypadkowo strąconą rzecz - i klops. Znowu trzeba malować, nie ma litości. Jako że świąd jest dla mnie upierdliwą codziennością, nie ustępuje nawet jeśli trzymanie łap w bezruchu jest konieczne. Kiedy wydaje mi się że emalia dawno zastygła na mur-beton i w końcu się podrapię, dostaję białej gorączki na widok końcówek, na których twarda warstwa zamieniła się w plastelinę. A jak się wściekam to zawsze, kurfa, swędzi bardziej!
Na szczęście top od Essence 'better than gel nails' ostatnio bardzo mnie zaskoczył, chociaż zupełnie się tego po nim nie spodziewałam. Utrwala, utwardza, nabłyszcza i zostaje ze mną.

Makijaż. Tu jest dopiero loteria! Oczy maluję tak rzadko, że moja umiejętność rysowania kresek rozpłynęła się w powietrzu. Ni ma. Adieu, arivederci, praszczaj. I jak mam niby nakładać cienie, skoro pod brwiami mam płatki suchej skóry, a moja powieka z opadającej momentami ewoluuje w pofałdowaną? Tusze do rzęs leżą odłogiem, żebym oszczędziła sobie kompromitacji kiedy stworzę sobie z rozpędu uroczą pandę. Co to z resztą za przyjemność jest upiększać się tuszem kiedy rzęsy tak często swędzą u nasady? Znaczy się, skóra przy rzęsach. 
Puder transparentny wymaga sporej uwagi, a jeśli nie - zaraz podkreśli pocyklosporynowy meszek na twarzy. Z jednego aktualnie używanego podkładu zrobiło mi się pięć, wybieranych zależnie od tego w jakim stanie jest moja facjata. O ile w ogóle jest w stanie: jeśli akurat dostanę pokrzywki, pory rozszerzają mi się niemiłosiernie, cała się błyszczę i nic nie zakryje czerwonych plam.
Na szczęście opisane tu sytuacje nie mają miejsca codziennie. Jeśli akurat się uda, podkład nakłada się bez podkreślania suchych placków, róż nie wygląda jak dopełnienie plam na twarzy, rzęsy może nie są do nieba, ale podkręcone opierają się na górnych powiekach a czasami nawet szminka wkroczy do akcji. Lubię wyraźnie podkreślone usta, żadnych nude proszę!

Biżuteria. Jestem zbieraczem. Przechodziłam na zmianę fazę na cienie do powiek, lakiery do paznokci, szminki, aktualnie jestem na etapie róży do policzków (mimo że bardzo długo wydawało mi się, że w życiu nie będę umiała kosmetyku obsłużyć). Podobnie jest z biżuterią. Był czas, kiedy pierścionki kupowałam raz na tydzień-dwa. Serdeczny palec prawej ręki zawsze musiał być wyraźnie obciążony; bez pierścionka czułam się jak bez zegarka. Chwilowo mogę o noszeniu czegokolwiek na palcach pomarzyć: nie dość, że bolą przy każdym otarciu (noszenie rękawiczek - aua; wyjmowanie czegoś z kieszeni, z torebki - aua) to boję się, że ewentualne gojenie się przebiegałoby wolniej (o ile w ogóle przebiega). Z bransoletkami jest podobnie. Tylko skórzany zegarek jest moim stałym elementem, noszę go od osiemnastych urodzin i nie umiemy bez siebie żyć.
Wszystkie wiszące kolczyki (a warto wiedzieć, że nie uznaję półśrodków w tym stylu; jeśli mamy bigiel, to niech kolczyk będzie wyraźnie od niego większy, jeśli nie - odpada, niech mi się nie dynda koło ucha takie nie wiadomo co) również leżą nieużywane żeby nie drażniły skóry ocierając się o nią. Czasami w ogóle odpuszczam i nie zakładam żadnych. Dotyczy to wyłącznie dziur sztuk dwie, w płatkach uszu. Mam tego trochę więcej i wbrew zakazom&nakazom niektórych lekarzy nie wyjęłam ich i nic mi się nigdy tam nie babrało.

Zabiegi kosmetyczne. Zamiast laserowo usuwać blizny potrądzikowe, wolałam poddać się regularnym peelingom z kwasów u dobrze znanej i zaufanej kosmetyczki. Cholernie lubiłam te zabiegi, masaż twarzy i kilkadziesiąt minut ciszy i spokoju na wygodnym łóżku, a przede wszystkim efekt i świadomość że stopniowo stan mojej twarzy się polepsza. Niestety, lekarz w szpitalu stanowczo mi tego zabronił. W przeciwwskazaniach do stosowania m.in. kwasu pirogronowego i migdałowego jest AZS. Cholera jasna!
Depilacja też sprawia problemy. Plastry razem z woskiem zrywają naruszają zbyt wrażliwy naskórek, a po depilatorze nogi miałam tak podrażnione, że wycieranie ich ręcznikiem bolało. Niech żyje powrót do jednorazówek! Macham nimi w ekspresowym tempie, żeby pianka nie siedziała za długo na nogach i przypadkiem nie uczuliła :D

Kiedyś skopię tej chorobie dupę. A później pójdę na imprezę pić i tańczyć. W pełnym makijażu :>

posted from Bloggeroid

6 komentarzy :

  1. Wiem, że skopiesz dupę temu nadzwyczaj upierdliwemu choróbsku. Oby jak najszybciej.

    [Sama chętnie skopałabym dupę wszystkim chorobom.]

    I dzięki, że napisałaś!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraziłam sobie nas, jak biegniemy za taką zgrają bakteriów z toporkami. Miła wizja :D

      Usuń
    2. Teraz wiem jedno: narysuję bakterie! :D

      Usuń
    3. Chcesz powiedzieć, że zainspirowałam Cię? :3

      Usuń
  2. Ja mam to samo co ty z podkładami to z kremami:) a podkładu i pudru już w ogóle nie używam:( zaraz się na nie uczulam no i puder strasznie wysusz mi skórę:(
    Jeżeli chodzi o biżuterię to mam uczulenie na nikiel no i mogę nosić tylko srebro dobrej jakości bez dodatku niklu:(
    Też nienawidzę AZS Błąka się za mną od 15 roku życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kremy to u mnie oddzielny temat. :D Chwilowo cerę mam 'w stanie', więc zasmarowuję szpachlą przebarwienia i blizny. Niezdrowo wyglądam bez warstwy ochronnej.

      Masz przynajmniej powód, żeby kupować sobie ładną biżuterię ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka