17 listopada, 2012

O tym jak nie zostałam Chewbaccą.

Sezon Halloweenowy co prawda już minął, ale przed nami jeszcze niejedna okazja, żeby iść na imprezę gdzie przebranie jest obowiązkowe. Nie wiem jak u was, ale moi znajomi uwielbiają takie akcje. Do zaliczonych już: kicz party, dres party, burdel party, wieś-party i hawaii party dołączyło ostatnio halloween party regulujące sprawę kostiumów zasadą róbta co chceta.

Do sprawy podeszłam całkiem poważnie: nie chciałam być kolejną wampirzycą, zombie, duchem, dziwką-pielęgniarką, dziwką-policjantką, dziwką-kelnerką et cetera, et cetera. Moje myśli krążyły dziwnymi ścieżkami.
Gejsza? Chciałam pobawić się makijażem. Pocahontas? W gimnazjum miałam hippisowskie odpały po tym jak przestałam nosić glany i ubierać się na czarno. (...) Chewbacca, kurwa jego mać? - tu już byłam sfrustrowana. Ten trop naprowadził mnie na księżniczkę Leię. Zdążyłam pochwalić się koledze i wyobrazić sobie jak kretyńsko będę wyglądać ze ślimakami z włosów, zanim dotarło do mnie że białych szat do ziemi nigdzie nie znajdę w dwa dni, a złote bikini zrobiłoby ze mnie raczej Jabbę the Hutt. Kolejny chybiony.

Na szczęście przypomniałam sobie o moich czerwonych szortach, dodałam do tego moją sympatię wobec pewnej Disney'owskiej postaci... i postanowiłam zostać Myszą Mickey. Całkiem dobre wyjście dla atopika: nikt się nie dziwi, że na imprezie chodzisz w rękawiczkach, a jeśli zmiany wykraczają poza dłonie - t-shirt zamieniamy na długorękawną bluzkę i nie stresujemy się, że jakaś plama ujrzy światło dzienne.

Kompletowanie przebrania zaczęłam od żółtych skarpet - intuicja podpowiadała mi, że może być z tym ciężko. Po obejściu centrum Warszawy trafiłam do budki z rajstopami w starej części Dworca Centralnego; cel został osiągnięty a namowom sprzedawcy na dodatkowy zakup nie uległam - po cholerę mi żółte, koronkowe stringi 'do kompletu'?
Kolejny punkt programu: oczywiście uszy! Nie bawiłam się w żadne Allegro ani sklepy z zabawkami; jako dziecko DIY złapałam za opaskę do włosów, najcieńszy filc z empiku i pistolet do kleju na gorąco. Wspomagając się częścią tej instrukcji w której widzimy jak takie uszęta mają być przymocowane, stworzyłam własne i miałam przy tym radochy aż po opaskę :D Jako usztywnienia użyłam tektury z pudełka po butach, bałam się że ta z bloku rysunkowego nie podoła.


Guziki w rzeczywistości były idealnie równe.
Czasem tylko któryś się przekręcił.
Do szortów wystarczyło przyszyć dwa owalne guziki - u mnie w tej roli wystąpił również filc, po dwie warstwy na każdą stronę. Do dopełnienia efektu czarne rajstopy i wygrzebane u siostry żółte pseudo-crocsy (zrehabilitowała się tym dziwnym obuwiem po tym, jak przed wieś-party okazało się że pozbyła się białych kozaczków; zrobiłabym furorę tańcząc w altanie do disco-polo wymachując chlebem ze smalcem i srebrnymi obcasami - nieważne, że na tej imprezie poznałam się z moim przyszłym obecnym ^___^).  Charakterystyczne białe rękawiczki można nabyć w Rossmannie za całe 9,99, dorysować markerem czarne krechy a później dowiedzieć się od Matki Karmicielki, że 'ona w pracy przecież ma setki takich'. Następnym razem wezmę to pod uwagę.

Bardziej od efektu końcowego spodobała mi się mina mojego kota. Kiedy pozowałam zachwyconej Matce Karmicielce, futro zastygło w bezruchu, przekrzywiło łeb i bacznie - zbyt bacznie - mi się przyglądało. Pies olał sprawę i chwilę nieuwagi wykorzystał na wyczyszczenie kociej miski na wysoki połysk.

27 komentarzy :

  1. Pistolet do kleju na gorąco, mówisz. A pozwolenie na broń - miałaś?!! :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cśśś, bo jeszcze się ktoś przyczepi i będziesz mi słała paczki ze słodyczami i mielonką za kraty :<

      Usuń
  2. Masz świetnych znajomych, u mnie pod tym względem są sztywni, jak nakrochmaleni: nie w głowie im przebieranki :P :[

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moimi na szczęście problemu nie ma. Już w podstawówce bywało gorzej, kiedy przed dyskotekami padał tekst ja się przebiorę za siebie. Kreatywnie! -.-'

      Usuń
    2. Ejże, myśmy się kiedyś z Panem Słomkiem przebrali za siebie - ja założyłam maskę z jego zdjęciem, on z moim. Ubaw po pachy.

      Usuń
    3. To jest dobre akurat! :D Ja miałam na myśli 'ja Jeżu przebiorę się za Jeża, Słomka za Słomkę a Zając za Zajęca.' :f

      Usuń
  3. O, postanowiłam.
    Będę Ci komentować i wszyscy pomyślą, że masz tak dużo komentarzy, bo kilka osób przyszło tu by podzielić się z Tobą swoimi odczuciami. Aaale się zgaszą, ale się zgaszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak odpiszę na każdy Twój komentarz, to w ogóle się niezła liczba komentarzy zbierze. :D

      Usuń
    2. Ej no, ja przyszłam i patrzę:
      łał, ile tu komentarzy ^__^

      Usuń
    3. Cśś, Zając testuje czy psychologia tłumu podziała.

      Usuń
  4. Hmmm... co by tu jeszcze powiedzieć... a, idę, skończyło mi się spamowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostać ze mną, daj mi jeden dzieeeeń...
      Polska B się ciągle bawi!

      Usuń
  5. Mina kota powiadasz :D. Mój pies wiecznie ma zdziwioną paszczę. Chociaż dodatkowa miska do wyczyszczenia, możliwe, że by mu pomogła na to :D.
    A gdzie zdjęcie ucha?!
    Kostium fajny - moi znajomi niestety się tak nie bawią. Chociaż jest też tak, ze ciut mało mamy na to czasu.
    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dwóch tygodni próbujemy się z chłopakiem ogarnąć i kupić ładowarkę do aparatu. Będzie ładowarka - będzie zdjęcie ucha :D
      Mój kot sprawia wrażenie jakby miała poker-face, ale wystarczy ją znać żeby widzieć jak bogatą mimikę pyska ma ;)

      Usuń
  6. przeurocza żeś :-) poka buźkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wejdę w posiadanie korzystniejszych słit foci :P To pierwotnie miało być tylko na potrzeby mamuśki, wyszło jak wyszło. :D

      Usuń
  7. właśnie, pokaż nam buźkę:D

    kostium pomysłowy! niestety, u mnie w tym roku nic nie wypaliło, wszyscy znajomi zmówili się na zwykłe wyjście do klubu, a jak klub: wiadomo DISCO STYLÓWECZKA "no przecież się przebierać nie będę" chociaż większości by się przydało. no cóż. ale z Ciebie fajna mycha:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś pokażę :P

      W liceum też śmigałam po klubach, teraz każdy pojechał w swoją stronę i jak już jesteśmy w większości w mieście to wolimy domówkę gdzie można porozmawiać w miarę na spokojnie i spędzić ze sobą całą noc+poranek zamiast zmywać się do swoich domów nad ranem. Starzejemy się ;)

      Usuń
  8. białe rękawiczki powiadasz że z Rossmanna? a nie pamiętają czasem tych szalonych imprez z gwizdkiem w tle? LOLO ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to nówki sztuki, ale szybko je wprowadziłam w temat przy odpowiednim soundtracku :D

      Usuń
    2. Rękawiczki powiadacie... Ja odpadłam jak zobaczyłam kolesia z odkurzaczem na plecach na takowej imprezie...

      Usuń
  9. Super przebranie. Założę się że w tłumie dziwek wszelakiej maści dało się Ciebie zauważyć. Ja noga jestem jeśli chodzi o manualne czynności, dziecko w przedszkolu a ja kupuję gotowe kostiumy bo pomysłów i chęci ich realizowania brak. Zresztą on i tak zawsze chce być piratem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze chciałam być Czarodziejką z Księżyca, ale czasy były takie że nikt by mi stroju nie kupił. Nawet nie znalazł.
      Grunt to mieć pomysł na siebie :D O piracie sama też myślałam.

      Usuń
  10. Moi właśnie myślą nad sylwestrowym motywem. Po zeszłorocznych 'hipsterach' chyba mnie już nic nie zdziwi :D Mam nadzieję, że tym razem nie będę musiała biegać jako elfka, tudzież inna postać z RPG, chociaż te uszka.... <3

    Czerwone gatki zacne :D I jakie oryginalne :D Rękawiczki też mam, ale stosuję do do raczej standardowych celów :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, Malinko, przepraszam za brak zapłonu w odpisywaniu - kajam się!
      Pomysł na przebranie już masz, więc życzę Ci teraz żeby Inglot nie ważył się odpryskiwać z paznokci i bluszcz się ładnie układał ;)

      Usuń
  11. genialny pomysł na przebranie :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka