09 marca, 2013

7

Był sobie człowiek.
Był człowiek, a ja miałam lat trzynaście i zbyt naiwne podejście do świata. On potrzebował uwagi, uznania i słuchacza, mnie przekonał że potrzebuję życiowego mentora. Poświęcił się: sam zdecydował się nim zostać.
Bywało, że człowiek od niechcenia straszył mnie samobójstwem, a jego opowieści o tym, jak przejebane miał w życiu odczuwałam jak przypalanie skóry papierosem. Nie wierzyłam w żadnego boga; swoje myśli kierowałam gdzieś w przestrzeń, chcąc za wszelką cenę skierować na siebie całe zło mające przytrafić się jemu. Nie zasługiwał na to: przecież za rękę przeprowadzał mnie przez problemy (nie chciałam wiedzieć, że część generuje sam), doceniał mnie (jednocześnie dbając, żeby moja samoocena nie przekroczyła poziomu wód gruntowych), chciał dobrze (przede wszystkim dla siebie). Nigdy nie byłam tak ślepa jak wtedy, gówniara z ciepłym jeszcze świadectwem ukończenia szkoły podstawowej.

Nagle coś zaczęło się pierdolić.
Kiedyś moja zazdrość może wziąć górę i każę ci wybrać, powiedział kiedy moja równoległa, damsko-damska przyjaźń kwitła; jakimś cudem nie dostał za to w ryj na do widzenia. Nasze drogi nie mogły się przecież rozejść - ja bez niego? Tak się przecież nie dało.
Mentor wiedział swoje.
Wiem, że się dzisiaj z nią widziałaś - napisał niecały tydzień później i zniknął z mojego usunął mnie ze swojego życia raz na zawsze. Czułam się jakby odcięto mi dopływ tlenu: dosłownie i w przenośni. Z domu wyszłam oknem, żeby w środku nocy nie obudzić nikogo wyciem, spazmami, duszeniem się.
- Jestem Ania, mam 14 lat i wydaje mi się że właśnie skończyło mi się życie.
Czas mijał i nawet Najsmutniejsze Piosenki Świata w wykonaniu Starego Dobrego Małżeństwa w końcu zniknęły z mojego odtwarzacza. Białe zeszyty wróciły do biblioteki. Opowieść o tej relacji stopniowo skracała się o kolejne, coraz mniej istotne zdania. Tylko jedno się nie zmieniło: już zawsze kiedy mijałam człowieka gdzieś w mieście, trzęsły mi się kolana a mój ewentualny towarzysz-rozmówca dziwił się, że nagle gubię wątek. 
- Jestem Anna, mam 21 lat i ośmielę się stwierdzić, że ta znajomość była zalążkiem mojej depresji.

W ostatni weekend pojawiło się prawdopodobieństwo spotkania go w większym gronie. Prawdopodobieństwu towarzyszył ból brzucha. Bólowi mdłości. Mdłościom drżenie rąk - nakładając pędzlem szminkę pomalowałam brodę i czubek nosa. Cały dzień powtarzałam sobie w głowie zaklęcie mające sprowadzić mnie do pionu:

Siedem lat.
Nakładam najskromniejszą małą czarną jaką tylko mam. 
Siedem lat.
'O kurwa, jakie ty masz rajstopy. Gdybym była facetem, to bym te twoje nogi...' - J. bierze łyk piwa i nie wiem, jaki miał być ciąg dalszy.
Siedem lat.
Z trzęsących się rąk wypada puder, szminka jak wyżej. Czy ten klasyczny przykład tchórza w ogóle się przywita? Ignorować, czy zachowywać się jakby nigdy nic? Każdy poważny człowiek dawno zapomniałby co się w ogóle stało. On nie jest i nigdy nie był poważnym człowiekiem; nazwanie gościa mężczyzną byłoby porządnym niedomówieniem - nie komponuje się z mianem Kogoś, Kto Skrzywdził Mnie w Życiu Najtrwalej (hm, jest takie słowo w ogóle?).

Na filtrach podsuniętych mi przez znajomych papierosów podpisuję się kolejno czerwonym śladem. Sama nie popalam już od matury, niebieska paczka spadła mi więc z nieba. Już wiem, że i tak się nie zjawi. Biorę głęboki wdech i z dymem wypuszczam strach. Między drugą a trzecią fajką ogarnia mnie radość, krok  mam szybki i pewny, śmieję się na głos. Na parkiecie manewruję ciałem unikając sięgających po mnie nieznajomych dłoni; najlepiej się czuję tańcząc sama. W międzyczasie postanawiam wyzdrowieć raz na zawsze.

Na drugi dzień oddycham kacem, chłodnym powietrzem i gorzką świadomością że radość dnia poprzedniego wygrałam walkowerem. Ciągle nie umiem stanąć twarzą w twarz z tym jednym, jedynym strachem.
Po siedmiu latach.

27 komentarzy :

  1. Jak to śpiewa Brodka: "wielkie oczy ma strach, palcem pogrożę mu ... "

    Czytam i czuję odrobinę Twoich emocji.
    I pewne wspomnienie wraca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jeśli negatywne - to zgodnie z nazwą to już tylko wspomnienie.

      Piosenkami w ogóle łatwiej niektóre rzeczy opisać.

      Usuń
  2. trzymaj się mała, nie daj się niszczyć potworowi. sama z takim walczę od trzech lat, i nie umiem się uwolnić. a może nie chcę. ale czuję, jak bym czytała o sobie. w pewnym sensie&stopniu. ale trzymaj się mała, damy radę. wysyłam wielkiego buziaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słońce, początkowo możesz nie chcieć. Też tak miałam - ciężko było się przestawić w nowy tryb. Teraz widzę, że zmarnowałabym tylko jeszcze więcej czasu. Ten etap trzeba przejść, później będzie łatwiej :) Potwór wraca tylko wtedy, kiedy jest (albo może być) w zasięgu wzroku. Kiedyś i to zniknie.

      Usuń
    2. Uczę się mała, powoli odcinać się od tego. próbowałam gwałtownie, ale wchodziło we mnie uczucie zachłyśnięcia, duszenia się. powoli, krok po kroku się oddalam. a jak mam chwilę zwątpienia, to myślę między innymi o tej notce, i stawiam krok dalej.malutki, ale zawsze. dziękuję, cholernie. niby nic, a tak wiele.

      Usuń
  3. Że też takich ludzi jeszcze ziemia nosi. Wypinamy się na nich, fąfą. Pierś do przodu i głowa w górze. Nie jesteś sama.

    Abstrahując od wszystkiego - świetnie napisane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fąfą <3
      A niech sobie śmiga po tej ziemi, niech mu będzie. W sumie on też był wtedy gówniarzem, teraz po prostu wyrósł na człowieka bez honoru, godności i kilku innych wielkich słów.

      Dziękuję :))))))

      Usuń
  4. dzień przed Twoją wygraną ja wygrałam swoją walkę. chyba całą wojnę nawet. jesteśmy niezniszczalne.

    kocham Cię czytać, bestyjo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że jesteśmy. Jakbyśmy trzymały się pod kloszem, każdy kop w dupę bolałby jak zrzucenie łóżka na głowę (przerabiałam to drugie, wiem co mówię).

      Takie słowa z Twojej strony to komplement jak cholera. Oprawiłam w ramkę w mojej głowie <3

      Usuń
  5. cieszę się, że tu trafiłam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocie, zapraszam serdecznie. Rozgość się i czuj jak u siebie.

      Usuń
  6. dopóki będę pamiętać dopóty jestem przegrana, niestety wiem co czujesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem dużo siły życzę. Siły i zapomnienia - w końcu wygrasz.

      Usuń
  7. Każdy kogoś takiego ma. Inne sytuacje, inny czas, ale zawsze są ludzie, którzy 'coś' w nas 'pękli' na dobre.
    Ja przy nim zachowuje się tak, że nie widać śladu tego, jak bardzo minięcie go na ulicy rozpierdala (z przeproszeniem) mój dzień jeśli nie cały tydzień. Nie dam mu tej satysfakcji, bo nigdy mu jej nie dałam, a po tym jak mnie 'pękł' musiałam go oglądać 2 lata dzień w dzień.

    :* kiedyś staniesz oko w oko i już Cię nie sparaliżuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudzielcu, zastanawiam się czy gdyby nie to pęknięcie, byłabym ciągle tym samym człowiekiem. Wiesz - może tak naprawdę wyszło nam to na dobre...? Ciężko stwierdzić, nie cofniemy się jak w efekcie motyla.

      Ciebie też niech nie rozpierdala już :*

      Usuń
  8. Kolczasto, jestem z Tobą :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Zooo-staaa-ńmyrazem [siup]
      zooo-staaa-ńmyrazem
      Jaityyyyyyy!*

      Usuń
  9. Carry on, carry on...

    Jesteś Wielka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)*

      (korci mnie żeby dodać, że największa w dupie jestem^^)

      Usuń
    2. "Wielki to był Kazimierz a ogromny to może być burdel."
      Mój prywatny, osobisty boy tak kiedyś do mnie rzekł, jak narzekałam na swój size;)

      Usuń
    3. Faceci to się jednak znają <3

      Usuń
  10. dym papierosowy drażni oczy, dym dymowy drażni gardło.
    jak dobrze wiem o co chodzi.
    czas mija, ale to czasami nie wystarczy.
    wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej drażnił po najdłuższej przerwie w niepaleniu, kiedy jako bierna weszłam do klubu. Wniosek: dawkować papierosy raz na jakiś czas. Dla zdrowia.

      Usuń
  11. Dzięki za komentarz! :)

    Czy używałaś tego kosmetyku, skoro o nim napisałaś ? Mogłabyś na ten temat coś więcej powiedzieć ?

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne - odpiszę u Ciebie, żebyś miała wszystko w jednym miejscu.

      Usuń
  12. Kurde.
    Kurde. Kurde

    Trafiłam tu przez przypadek a ten wpis sprawił że feels good to be home.
    czy jakoś.
    też się boję.
    ale strach jest motywujący.

    L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Lola.
      Kocyk? Herbaty? Mam jeszcze trochę zapasów czekolady.

      Ten moment, kiedy zaczynasz robić coś, co nakazał ci strach+motywacja, o kurde, jak krok z mostu kiedy skaczesz na bungee. Czy coś.

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka