21 października, 2013

stare biedy i siedem boleści

Przechodząc obok lustra zerkam w nie przypadkiem i z wrażenia aż się zatrzymuję. Widzę włosy, które jakby zgęstniały po ostatnim cięciu i związane w wysoki kucyk wyglądają całkiem przyzwoicie. Widzę duże oczy i przypominam sobie jak na oglądanych w weekend zdjęciach z dzieciństwa zajmowały pół twarzy. Wyostrzony zarys twarzy, powoli wchłaniający się drugi podbród, odchudzone ramię w czerni. Lubię siebie w czerni. Przez chwilę mogę poudawać, że naprawdę tak wyglądam.
Bo tak naprawdę mój pokój jest słabo oświetlony i gdy w pracy staję w blasku jarzeniówek, mam wrażenie, że nic poza moim liszajem na pół policzka nie widać. Twarz moja przypomina krajobraz po przejściu Marszu Niepodległości z Kolorową Niepodległą. skóra wyschła na wiór. I nie chodzi o to, że sypie mi się naskórek. Naskórka pozbyć się łatwiej, ja na policzkach mam tarkę. Tarę. Bruttę. Zasłaniam się włosami i kominem i próbuję być niewidzialna dla świata.Wydałam dziś majątek na olej z czarnuszki. Robi mi się coraz ciężej od środka.

słucham tego

tego



i tego

a śpiewam to. Bo mam dosyć życia w strachu... A Król Lew 3 wymiata.

15 komentarzy :

  1. Kurcze przypomniałaś mi Kult:) Chyba dziś posłucham:)

    Za każdym razem jak zaczynam narzekać na pojedynczy syfek na brodzie czy nosie to walę się w ryj i przypominam sobie że przecież inni mają gorzej.

    Trzymaj się Jeżyku, słyszałam ze zanim się polepszy musi się pogorszyć. U mnie się sprawdzało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UWIELBIAM przypominać sobie raz na jakiś czas ulubionych wykonawców. Matkobosko, na jakie sentymenty mnie wtedy zbiera!

      Usuń
    2. A co do syfków i ogólnie hasła 'inni mają gorzej' - owszem, mają, ale to nie znaczy przecież że Ty masz się syfem nie przejmować :> W mordę jeża, miałam kiedyś hardkorowy trądzik i pamiętam te czasy całkiem dobrze, ale kiedy dziś wyskakuje mi jakis prychol (co się, thank god, nie zdarza często dzięki tabsom anty) to też go przeklinam i chcę ukryć. Ale rozumiem co miałaś na myśli bo ja sama czasami staram się tak samopodniesć na duchu :D

      Usuń
  2. trzymaj się, trzeba dać radę. też mam tarkę od jakiegoś czasu, na czole, i policzkach. coby nie było za łatwo tego zasłonić. i też mam ochotę się zaszyć gdzieś z dala od ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie robotę robią oleje i masło shea. W najgorszym momencie odstawiłam wszystkie kremy, opierając się na pojedynczych składnikach.

      Usuń
  3. Ja piję dużo wody i wyobrażam sobie, że jest lepiej. No i jestem trzeci miesiąc na kuracji Izotekiem :)
    Jezuu, jarzeniówki są najgorsze. Powinni tego zabronić ;x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy piję wodę to chyba rzeczywiście mi się polepsza! Tylko szkoda że w mojej aktualnej pracy nie mogę wyjść do toalety kiedy chcę i skąpię dawkując sobie wodę.

      Usuń
  4. Cmokam w tarkę. Nie patrz w jarzeniówkach *:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym, chciała, ale cała moja wyspa jest ojarzeniówkowana! Ten moment kiedy włączam rano światła - brrrrr.

      Usuń
  5. Wiem, że to nie to samo, ale ja swoim bielactwem przestałem się już przejmować. Powiedziałem sobie jebać to i przeszedłem nad tym do porządku. Ale sam nie wiem, co będzie, kiedy zacznie się robić gorzej. Nie dołuj. Słuchaj czegoś pozytywnego. Jak się uśmiechniesz, to i liszaj będzie się mniej w oczy rzucał. Za dobra jesteś, żeby się chować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasami jebię to i dumnie wchodzę do Douglasa z oczami pandy, przyprawiając panie sprzedające o wstrzymanie akcji serca. I się jeszcze bezczelnie śmieje, że to mój znak rozpoznawczy, kiedy sugerują żebym się może do lekarza przeszła.
      Miałam wizytę szefowej kilka dni temu, wzięła mnie na rozmowę. "Czy ja nie mam jakiegoś problemu z cerą? Bo aż się wystraszyła na mój widok..."
      Dzięki blogowi odkrywam coraz więcej osób z chorobami skórnymi, ale zamiast poczucia 'nie jestem sam' raczej się wkurwiam, że takie to popularne cholerstwa są. A nie było chyba takich czasów kiedy to jak wyglądasz nie wpływa na to jak patrzą na ciebie ludzie.

      Usuń
  6. :((( Nie dołuj kochana. Ja wiem, że cudze nieszczęście nie pomaga, ale na pocieszenie moja łuszczyca kocha stres .. ja się denerwuje a skorupa na mojej głowie rośnie z każdym dniem :( ale jak mam się nie denerwować jak o niej myślę ...:( i kółko się zamyka. Zauważyłam ostatnio, że jak o niej NIE myślę, to jest jej jakoś mniej. jakby się stawała niewidzialna, kiedy nie karmi się jej słowami ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój azs pokochał, ku mej rozpaczy, czekoladę. Zjadłam wczoraj trzy okienka rittersporta i dziś już mam powtórkę z rozrywki. Przynajmniej wiem, co mi na pewno szkodzi ;) Za to stres to osobna historia, mogłabym żyć w szklanej kuli bez alergenu, ale gdyby nerwy mnie nie opuściły to zadrapałabym się na amen. Zauważyłam że u mnie to ma związek z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi; kiedyś 'karałam się' obżeraniem się do granic i wymuszaniem wymiotów, teraz zdrapywaniem skóry do żywego mięsa. Om nom nom.

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka