Akt pierwszy
Muzyka:
Znam tylko adres i idę tak, jak każe mi intuicja. Nie wiem jeszcze jak wygląda jej nowy pokój i gdzie teraz trzyma ulubione torebki, nie ma tam mojej szczoteczki do zębów. Przez trzy lata liceum byłam jej lokatorką z doskoku; dzieliła się ze mną łóżkiem, jedzeniem i kosmetykami. Zostawiała mi swoje klucze kiedy wracała do rodziców i wiadomo było że stan w jakim będę nocą, nie sprzyjałby wracaniu do domu. Nie widziałyśmy się od końca matur: dwadzieścia miesięcy. Sześćset trzynaście dni.
Na ostatniej prostej tryb shuffle postanawia poczęstować mnie Marią Peszek. O fak, o kurwa, o jacię; odruchowo cofam się w czasie. Słyszałam ją ostatnio jakieś sześćset trzynaście dni temu. Znów poczułam się trochę jak bitwa i stan wojenny. Nie wiem, czy powitanie nie okaże się zbyt niezręczne.
K. otwiera mi drzwi i mam wrażenie, że wyszłam tylko na imprezę na której urwał mi się film a czasoprzestrzeń lekko zagięła. Parzy herbatę i rozmawiamy o rzeczach, których przez maile nie dało się przepchnąć. Zawijam się w tej samej pościeli co dawniej i chociaż nie wiem jeszcze, gdzie teraz trzyma kubki, zawartość pudełka z biżuterią mogę oglądać bez pytania. Pierwszy raz widzę te ściany i czuję się w nich bezpiecznie. Jak dobrze, czas nic nie spieprzył.
Ulżyło mi.
Akt drugi
Muzyka:
W życiu nie byłam tak szczera (to pewnie przez Jacka D. w ilościach niewskazanych), wyrzuciłam z siebie ból gromadzony przez dwa lata. Trzeci wieczór piję*, ale udało mi się przesłuchać to dziś po raz pierwszy od dawna bez spazmatycznego płaczu. Zwijam się w kłębek, znowu ulga.
*Post jest publikowany dnia czwartego, tym razem na trzeźwo. Alkohol ściął mnie z nóg.
*Post jest publikowany dnia czwartego, tym razem na trzeźwo. Alkohol ściął mnie z nóg.
Oczyszczenie. Dobra rzecz.
OdpowiedzUsuńOczyszczanie w sumie też :D
UsuńTeż mam taką parę cycków w swoim życiu. Nie widziałyśmy się 5 lat, wlaściwie nie miałyśmy żadnego kontaktu. A pewnego dnia spotkałyśmy się, usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmowę, jakby minął tydzień.
OdpowiedzUsuńWow, gratuluję takiej pary cycków ( :D )! W sumie dwóch par.
UsuńTacy, co czas z nimi nic nie zmienia, są chyba najcenniejsi :)
OdpowiedzUsuńO tak! Ale dobrze jest mieć też takich, którzy są częściej - tak na wszelki wypadek, żeby było się do kogo odezwać ;)
UsuńCzy chcesz, czy nie - jestem tu i podtrzymuję duch Twój.
OdpowiedzUsuńJa bym Cię podtrzymała na lodzie gdybym mogła.
Usuń:***************
Kiedy piszesz, to mam ochotę założyć wydawnictwo, żeby wydać Twoją książkę.
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie, że kiedyś też wykrzesam z siebie tango, chociaż wiem, że nigdy to nie nastąpi, bo za mało charakterna jestem.
Słomka! Nie zawstydzaj mnie aż tak!
UsuńI zaplanuj wydanie siebie, Diggerowej i Zajęczaka, skoro i mnie zamierzasz wypromować^^
Zatańczenia tanga to jedno z moich marzeń. Charakter charakterem, ja bym właśnie ten żal, złość i ból wytańczyła. To dopiero byłoby dobre rozliczanie się z kiedyś.
:*
OdpowiedzUsuńwiesz co.