28 października, 2015

(balsam do ciała)^3

Trzy puste butelki turlają mi się po przestrzeni życiowej tak długo, że chociaż oczy zamykają mi się same, na tapet (tapet, nie tapetę) jeszcze dziś wjadą balsamy do ciała.

 

Napisałam powyższe nie-wiem-ile tygodni temu i życiem moim zapanowała senność. Korzystając więc z okazji, że nie ma jeszcze (...już) dziewiętnastej, a oczy mam otwarte bo stoję w autobusie linii 507, kierunek: Gocław, rozliczę się wreszcie z pustakami. W przeciwnym wypadku dwa nowe żele pod prysznic, które wymyślił Carex, nie zmieszczą się na wyznaczonej przestrzeni (moja aktualna filozofia zakłada posiadanie zapasów pielęgnacyjnych w jednym płóciennym pudle i, jak żarcie kocham, nie chodziło mi o przechowywanie warstwowe).

Niektóre pompki, jak widać, robiło to samo chińskie dziecko.


Pojadę zgodnie z chronologią. Na Dermedic dałam się złapać bo:
a) nie wiedziałam jeszcze, jak specyficzny zapach mają ich produkty
b) zobaczyłam opakowanie budzące zaufanie atopików
c) promocja była
i za jedyne 37,99 nabyłam coś, co okazało się balsamem nawilżającym. W sumie to koncentratem balsamu nawadniającego skórę nawet. Choć na opakowaniu ani razu nie pada słowo 'emolient' czy 'azs', naiwnie założyłam, że produkt przeznaczony do skóry bardzo suchej i odwodnionej nie zawiedzie. Ehe.
Po kilku tygodniach (bardziej trzech niż ośmiu) na rękach pojawiłam się rozległe, suche, czerwone plamy. Kiedy porzuciłam Hydrain3 na rzecz Ziai, sytuacja się unormowała. Drugiej szansy nie było - próbowałam zużyć na nogi, ale nawet ja mam swoje nieprzekraczalne granice.
Konsystencja w sam raz, opakowanie do tejże dostosowane, ale nie wydałabym na ten twór pięćdziesięciu złotych około/400 ml, jak podaje KWC. W sumie za darmo też bym już go nie chciała.



Natłuszczająca emulsja do ciała Ziai sprawdziła się lepiej. Uspokoiła cały Armageddon jaki powstał po Hydrain Hialuro, nawilżała całkiem przyzwoicie (ale na krótko), dawała przyjemne uczucie ulgi i nie oblepiała skóry (kupiłam ją latem, więc była to cecha dość istotna). Właściwości natłuszczające były już mniej satysfakcjonujące. Jak podano na etykiecie, emulsja jest bezzapachowa, bez parabenów i kompatybilna ze skórą - cokolwiek ma to oznaczać. Kosztuje 11-15 złotych, występuje w pakiecie z niezacinającą się pompką i specyficznym aromatem kosmetyku bezzapachowego. Resztki wydobywa się z trudem, z przecinaniem opakowania jest za dużo zabawy, ale chyba kupię ją jeszcze kiedyś. W zależności od stanu zaawansowania suchości warto mieć ją albo jako uzupełnienie pielęgnacji ciała (ażeby przyoszczędzić na drogich, aptecznych wytworach), albo jej główny element.

Gwiazdą tego zestawienia jest A-derma, Exomega, Balsam nawilżająco-zmiękczający. Plastik z którego wykonano opakowanie jest tak gruby, że nie ma szans na dostanie się do jej wnętrza opakowania bez wyposażenia MacGyvera. Szkoda przeogromna, bo najchętniej nie uroniłabym ani kropli tego cuda. Bardzo gęsty, o specyficznym (ale znośnym) zapachu koił moją skórę w najgorętsze i najzimniejsze momenty w roku. Rozprowadzał się bez stawiania zbędnego oporu, zmiękczał, nawilżał, natłuszczał i czynił wszystkie cuda z możliwych. Aktualnie można go kupić nawet za 60 zł, dawniej cena rzadko schodziła poniżej trzycyfrowej, a to już bolało.
Szczęśliwie chwilowo nie mam potrzeby smarowania się balsamami takiego kalibru (teraz wolę bankrutować przez prywatną służbę zdrowia), więc jeżeli już wchodzę do apteki, nie wyciągam szyi w kierunku półki A-dermy. Niewykluczone jednak, że jeżeli wrócą mroczne czasy i konfetti z własnego naskórka będzie na porządku dziennym, potruchtam po niego z pokorą.

Twój Reksio kupowałby A-Dermę

1 komentarz :

  1. Reksio tak tak! A-Derma pianka do mycia była taka kremowa, że z przyjemnością chodziłam codziennie na siłownię (kiedy to było!!), żeby jej użyć #motywacja.

    Zastanawiam się czy mnie Dermedic Serum W Niebieskiej Butelce nie zapchało jak użyłam kilka razy. Kto to wie, w sumie i tak muszę sobie twarz ogarnąć peelingiem enzymatycznym, bo już czas.

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka