11 listopada, 2015

Organique: shea butter body balm

Jeszcze nie do końca łapię ten algorytm, na podstawie którego dobiera się gadżety do zdjęć na bloga. Człowiek uczy się całe życie, oui?

Od marca 2015 przymierzam się do tego, żeby Damie z zadyszką napisać komentarz ("jak masło shea uratowało moją duszę") w którym zgadzam się z nią, że shea jest super. Do dziś tego nie zrobiłam, ale jak człowiek żyje z czarnym psem u boku to - uwierzcie mi - nie takie rzeczy odwleka w nieskończoność. Funkcjonuję trochę jak w komorze dźwiękoszczelnej z brudnymi szybami, leki nie do końca mi pomagają, więc może jak na dobre zacznę terapię to przestanę bać się wysyłania maili i innych wariacji na temat mierzenia się z rzeczywistością. Szczęśliwie od wielu lat znajduję w sobie resztki poczucia obowiązku i nic permanentnie nie spieprzyłam (albo z każdym krokiem przekonuję się, że nie tak wygląda koniec świata), ale na wszelki wypadek trzymajcie kciuki.

Wróćmy jednak do masła. Pierwszą porcję kupiłam na próbę, wygrzebaną z pojemnika z wersją bezzapachową i przełożoną do opakowania pozbawionego etykiet. Trochę się więc zdziwiłam po nabyciu pełnowymiarowej puszki; chociaż nie jestem INCI-konwerwatystką, to nie spodziewałam się tego, że w najgorszych atopowych czasach pakowałam PEG8 i Parfum na pozbawioną wierzchniej warstwy twarz. A pytałam pani w podziemiach centralnego, czy ma czyste masło shea. Nie znałam wtedy specyfiki Organique, ale to jej nie tłumaczy. Mnie trochę bardziej, wysoki sądzie.


Udam, że składu nie widziałam i zgrabnie nawiążę do właściwości. Shea (i spółka) stawia większy opór niż schłodzony olej kokosowy i wolniej się rozpuszcza. Na skórze zostaje na długo, nałożony na twarz przed snem, rano odpowiada za lepką, ciągle jeszcze trochę wyczuwalną warstwę. Rzeczywiście pomaga zniknąć suchość, ale ze stanami zapalnymi nie radzi już sobie tak dobrze (once again: to nie jest czyste masło s.). Nie wiem, kto byłby w stanie zużyć cały słoik i wyrobić się przed terminem przydatności do zużycia. Ja swoje 150 ml mam już tak długo, że na datę ważności boję się patrzeć (ale jak wspomniałam wyżej, w sumie to boję się teraz wszystkiego).

Na obszarach większych niż łokcie, stopy lub powieki - na przykład na łydkach - balsam stawia opór przy próbach rozprowadzenia go na skórze, przez co nie chce mi się walczyć z nim co wieczór. Raz na tydzień lub dwa hojnie dawkuję go na skórki i paznokcie, a przy okazji obrywa się całym dłoniom, więc później opuszkami palców wyciągam z szuflady bawełniane rękawiczki żeby znowu nie dostać opierdolu za tłustą klawiaturę, klamki i sztućce (życie z atopikiem odc. 24). 
Mojej duszy nie ratują chwilowo nawet działa większego kalibru, ale skóra na ten twór nie narzeka. Mimo to powrotów nie wróżę, czuję się zrobiona w balona przez skład produktu i następnym razem dokładniej przyjrzę się temu co kupuję.

7 komentarzy :

  1. Po pierwsze: wynagrodziłaś mi tą linką milion potencjalnych nienapisanych komentarzy.
    Po drugie: z własnego nie, ale z cudzego doświadczenia wołam - weź się i głaskaj psa terapią, warto!
    Po trzecie: chrzanić Organique, takie rzeczy jak masła i oleje kupuję w przejrzystych sklepach internetowych (najczęściej Calaya) i to właśnie nierafinowany śmierdziuch shea uratował moje wiadomo co. Żeby było śmieszniej, o wiele lepiej się zachowuje niż ten "balsam" (kto to w ogóle wymyślił, żeby nazwać ten produkt balsamem), po którym spodziewałabym się, że zawierać będzie dodatki ułatwiające operowanie, a nie utrudniające.
    Keep calm i nie drap!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czystego masła shea chyba faktycznie lepiej szukać w internetach ):

    I trzymam kciuki za tresurę czarnego psa. Sama mam. W moim przypadku: terapia podziałała, leki tylko jako wsparcie. Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Organique coraz częściej w kulki leci ze składami.... :/ Miałam tylko "próbki" lub wersje mini kupowane na wagę, nie sądziłam, że taka czarna dziura w składzie wrrr...

    Jak to jak się dobiera gadżety do zdjęć na bloga? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak fotografujesz na przykład kolorówkę i nie chcesz żeby na zdjęciu pokazowym było pusto to położyć obok jakieś pędzle, lusterko albo inne bukiety kwiatów... ten, tego kompozycję tworzysz. Jak fotografowałam powyższe to sama puszka wyglądała dość smutno, tła innego niż białe nie miałam to wzięłam kilka leżących w pobliżu gadżetów ;)

      Usuń
    2. Ej, kompozycja jest w pytę!

      Usuń
  4. Zdecydowanie lepiej poszukać czystego masła shea w Internecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyste shea jest genialne, polecam

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka