Jadę właśnie na wesele, ok. 200 km od Warszawy. Chcąc wieczorem odświeżyć kolor na włosach, wycisnęłam do miski pozostałości trzech tubek (a dwóch odcieni brązu) balsamu ziołowego, nałożyłam na pusty łeb i dopiero kiedy po całym eksperymencie wyłączyłam suszarkę olśniło mnie, że farb w misce nie wymieszałam. Zgubiłam gdzieś ulubione majtki a przed chwilą - czyli w samochodzie, za Raszynem - uświadomiłam sobie, że pędzle do bronzera i pudru ciągle suszą się na parapecie. Paznokcie za to postanowiły mi się w nocy poodgniatać i przez pospieszne poranne poprawki mam póki co tylko jedną, koślawą warstwę lakieru (Słomkiś, padło na ciemną wiśnię :)).
Jeśli założymy że karma istnieje, żadna pokrzywka nie powinna mnie dziś spotkać. I tego się trzymajmy.
Jeśli założymy że karma istnieje, żadna pokrzywka nie powinna mnie dziś spotkać. I tego się trzymajmy.
posted from Bloggeroid
Ha uwielbiam takie dni!!:) Kiedy jestem sama przeciwko światu:) (i przegrywam z kretesem ;))
OdpowiedzUsuńPod warunkiem, że stać cię jeszcze na śmiech :P
UsuńO, dziękuję za info. :) Fajnie.
OdpowiedzUsuńTeraz to już musi być pozytywnie.
Było! Chociaż lakier po drugiej warstwie stał się nagle ciemnym brązem wpadającym w czerń, a utwardzacz w ciągu tych kilku godzin zamienił się nagle w breję nie do rozprowadzenia.
UsuńO - widzę, że nie tylko ja to czasem przeżywam [zaswędziało oko - potarłam wierzchem dłoni, czym starłam/rozmazałam malowidło, wiatr wieje - włosy w nieładzie, jakaś baba nadepnęła mi na czarne spodnie z drobniutkiego sztruksu - został ślad, przyczepił się bezpański piesio... noszkurde]
OdpowiedzUsuńDepczące baby to plaga. Wczoraj w metrze pożegnałam się z nową spódnicą. BABA przydeptała mi ją swoją SZPILĄ. Kiedy wysiadałam usłyszałam tylko odgłos rozrywającego się materiału.
UsuńZajec, a jak się sypie to już hurtem, nie ma zmiłuj. Zastanawiam się jak zorganizowanym, opanowanym do perfekcji człowiekiem trzeba być, żeby takie sytuacje omijały cię całe życie.
UsuńGrumpy, przykro mi [']
teraz to tylko dobre rzeczy!
OdpowiedzUsuńI zdana matura, u nas obu! :D
UsuńFajne są takie akcje. Udanej imprezy!
OdpowiedzUsuńUdała się. Wytańczyłam się, opiłam, żarcie było dobre, rodzina świetna, na zdjęciach wyszłam w miarę, makijaż nie spłynął, teściowa pochwaliła imidż. Tylko miałam u nasady grzywki czerwonawą poświatę po farbie na fotach, no ale nie można mieć wszystkiego przecież.
UsuńTrzeba założyć, że wszystko złe to miało się stać już się stało i powtarzać to jak mantrę.
OdpowiedzUsuńTeraz czas na potężny skok w górę!
Fuck yeah! (I dobrze, że chociaż pędzle do oczu wzięłam)
Usuńi tak będzie fajnie, zobaczysz :)
OdpowiedzUsuńTego właśnie oczekiwałam :) Co prawda tuż przed północą dostałam kropków na facjacie z przegrzania, ale przymrożenie się na zewnątrz załatwiło sprawę.
UsuńKurcze,mi często się zdarzają taki sytuacje
OdpowiedzUsuńMają naturę falową, jak nic.
Usuń